Kiedy zakwitną piwonie |
Elu, aż się zaśmiałam sama do siebie na to, co Ci tu zaraz napiszę, bo to jest tak: dość często wozimy samochodem ok. 40 litrów wody w wiaderkach budowlanych i kanistrach po EMach. I generalnie ta woda służy do rozrabiania koncentratu z pożytecznymi mikroorganizmami do oprysków i do podlewania nowo posadzonych roślin, a jak coś zostanie, to podleję to czy tamto. A pryskamy tym wszytko: warzywa, róże, krzewy, no wszystko. Jak sadzę małą bylinkę, a wiosną czy jesienią gleba jest wilgotna, to z reguły nie podlewam wcale. A jak jest sucho - tak jak ostatnio, to bylinkom wlewałam ok. 1 litra wody, a pod przesadzaną wiśnię ozdobna wlaliśmy 10 litrów. Jak jest potrzebne więcej wody do sadzenia krzewów i drzew, to M. nosi wiadrami ze strumyka, który płynie na dole, wzdłuż naszej działki. (Mam wątpliwości co do czystości tej wody, mimo że tam nawet jakieś malutkie rybki pływają, ale w końcu nie mam zamiaru jej pić, a roślinom ozdobnym nie szkodzi.) Zaznaczam, że mamy studnię głębinową, nawet pompę mamy od teściów - tylko kabel trzeba wymienić, kupić linkę alpinistyczną, kupić hydrofor i wreszcie zrobić skrzynkę na słupie energetycznym, który mamy w rogu działki. A mój M. jak dotąd nie znalazł na to czasu. Pracuję generalnie w rękawicach, a łapki przed jedzeniem prowiantu myję sobie w wiaderku z czystą wodą, którą przywieziemy. No i tak to wygląda. |