Rozmowy przy kawie (15)
Margolciu dobrze, że masz choć trochę nawilżoną ziemię. Ja sadziłam dzisiaj doniczkowe i miałam nadzieję, że przedwczorajszy krótki deszcz dał trochę wilgoci. I jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że mam kłopot z wykopaniem dołków bo ziemia (czyt. piasek) mi się osuwa i zasypuje dołki. Miałam wrażenie, że jestem na plaży.
Pat a tak czekałaś na kilka godzin wolnego. Jeśli nie uda Ci się załatwić świetlicy dla Flo to wolne bardzo Ci się skurczy. Jak długo jedziesz do L? Jestem zachwycona postawą Sary. Flo już mnie zadziwiła w ubiegłym roku ale Sara ta córeczka mamusi nie rozpacza bez Ciebie i jak widać z entuzjazmem przyjmuje nowe otoczenie. Oby tak dalej. Mój wnuk przez dwa miesiące straszliwie rozpaczał i prosił, żeby go nie zostawiać. Córka wychodziła z przedszkola chora.
Lusiu jak mieszkałam w mieście to przynosiłam sobie takie bukiety z ryneczku, który miałam 200 metrów od siebie. Teraz ryneczku nie mam, moich kwiatów jest mi żal ścinać zatem kupuję albo róże albo goździki w B. i dlatego dziękuję Ci za te piękne, pachnące jesiennym słońcem bukiety.
Małgosiu dziękuję za zdjęcia z wyczuwalną serdeczną "kompostową" atmosferą. Rzeczywiście żona Janusza jest piękną kobietą ale przecież i Tobie też niczego nie brakuje może tylko mniej zamglonego lustra i więcej wiary w swój urok i ciepły uśmiech. Ale uśmiechy Was wszystkich przekazane nam są bardzo serdeczne.
Dario cóż można napisać? Bardzo, bardzo Ci współczuję!


  PRZEJDŹ NA FORUM