Fragment planety Ziemia |
Misiu, tak samo jak Ewa uważam, że to po prostu chamstwo! Wściubianie nosa w cudze sprawy i to właściwie siłą, bo jeszcze ten mail wymuszający informacje! Co to za praktyki? Bardzo dziwne zachowanie. Mi sie kiedyś zdarzyło mieć w domu gościa, którego zastaliśmy w pokoju na piętrze na czytaniu naszych domowych dokumentów wyciągniętych z pudła stojącego w szafce Przyjechał tylko z wizytą, "na kawę", nie nocował, więc nie miał powodów, by wchodzić na piętro. Wcześniej była kawa i ciasto pod kasztanem, byliśmy na spacerze. Potem ja szykowałam obiado-kolację, mąż coś tam musiał zrobić przy samochodzie, bo niebawem miał wyjeżdżać do pracy, a on korzystając z tego, że żadne z nas nie mogło się nim zajmować przez dłuższą chwilę, poszedł sobie myszkować w szafkach Cwaniak wedział, jak to rozegrać, widać miał wprawę w takich małych manipulacjach, bo do mnie powiedział coś, co wskazywało, że idzie na dwór potowarzyszyć mężowi i że poogląda sobie ogród, a gdy wyszedł do męża, po chwilce powiedział, że wraca do kuchni pogadać ze mną. Tymczasem wszedł na piętro i grzebał w szafkach A ponieważ nie znaliśmy go dobrze, to tknęło mnie, żeby sprawdzić, gdzie jest i co robi, wyszłam na dwór do męża i pytam, gdzie on jest, a mąż mówi, powiedział, że idzie do ciebie do kuchni. No, to ja na paluszkach po schodach na piętro, a tam nasz "gość czcigodny" grzebie nam w rzeczach. To była świeża znajomość, żaden tam przyjaciel, kolega czy choćby dobry znajomy, po prostu facet, który dawał do zrozumienia, że jest towarzyski, że lubi poznawać nowych ludzi, mieszkał w okolicy i dużo jeździł na rowerze, poznaliśmy go u znajomych Holendrów, rzeźbiarzy. Wykazywał takie właśnie artystyczne zainteresowania, w każdym razie tak mówił i chętnie odwiedzał różnych ludzi w okolicy. A tu okazało się, że to taki mały cwaniak, w dodatku lekoman. Potem inni znajomi mówili, że cos im zginęło po jego wizycie, a jeszcze inni, że z apteczki zginęły leki na receptę... Kto wie, być może szukał jakichś leków albo recept, albo po prostu pieniędzy czy czegoś do spieniężenia... A może w ogóle szukał czegoś, co mógłby jakos wykorzystać. Czy chocby informacji o nas, które pozwoliłyby mu na jakieś tam manipulacje, mniejsze czy większe. Słowem, kawał gnojka udającego artystę-indywidualistę Powiedziałam mu, że w tej chwili nasza znajomość właśnie sie zakończyła i nie zamierzam w żaden sposób jej kontynuować. Powiedziałam też, co myśle o jego zachowaniu i że tylko powściągliwość powstrzymuje mnie, by nie dać mu w twarz. Misiu, u Ciebie to była troche inna sytuacja, ale i tak surowo oceniam takie zachowania. No, nie znoszę ludzi, którym takie rzeczy tak łatwo przychodzą! To okropne! To jest jakis totalny brak szacunku, wyczucia, delikatności wobec drugiego człowieka... No nie wiem, chyba, że ta osoba na tyle nie ma wyczucia, że takie wściubianie nosa uważa za okazywanie komuś życzliwego zainteresowania jego sprawami... W takim razie należałoby ją wyprowadzić z błędu i wyjaśnić, że to nie jest "życzliwe zainteresowanie problemami" tylko coś innego... |