Fragment planety Ziemia |
Ja się tak dopytuję o odmiany, bo sama się zastanawiam teraz, jaka odmianę wybrać. Nie jestem pewna smaku poszczególnych odmian. Wiem tylko, że smakowała mi kosztela (jadłam u koleżanki i niedawno u teścia) i grafsztynek, którego znaleźliśmy pełno rosnącego na dziko na Pomorzu Zachodnim. Moja mam z kolei zachwala mi oliwkę/papierówkę. Zastanawiam się nad zamówieniem sobie paru odmian szczepionych na jednym drzewku, bo rzeczywiście - co potem z nadmiarem owoców robić? Co do spraw bardziej osobistych - podejrzewam, że dzięki Kompostownikowi przeżyłam jakoś ten rok. Na początku roku miałam bardzo przykre przejścia w pracy, a na dodatek od zeszłej jesieni jestem na lekach (retinoidach), które nie dość, że masakrują mi stawy i mięśnie, to jeszcze przysporzyły mocnych stanów depresyjnych. Na początku nie myślałam, że to rzeczywiście skutek uboczny leków, mimo że wiedziałam, że taki właśnie często występuje. Ale im dłużej trwało leczeni tym było gorzej. Teraz mam zmniejszoną dawkę i zbliżam się do końca leczenia. Jest trochę lepiej. I obym nie musiała tego powtarzać, bo wykończyło mnie to finansowo również. Tak więc moja depresja lepiej pozwala mi zrozumieć Twoją sytuację. Dopóki sama tego nie doświadczyłam, nie miałam pojęcia jak trudno jest w ogóle zostać przy życiu i robić cokolwiek, gdy się na nią zapada. W "realu" nie mam generalnie znajomych, którzy by mieli te same zainteresowania ogrodnicze, w ogóle mam mało znajomych, tak się życie ułożyło. Opuściłam rodzinne strony i z tamtych czasów została mi raptem jedna koleżanka. A w pracy miałam do czynienia głównie z dupkami budowlańcami/ deweloperami/ nadętymi biznesmenami. Nie było z kim zawiązywać głębszych znajomości. A tu na forum jakoś łatwiej mi się otworzyć i nawiązać relacje. Cieszę się, że tu trafiłam. No, to sobie popisałam. |