No, ciekawa jestem bardzo, czy wreszcie dojedziemy jutro do naszego "ogródka" na łące. Dwa tygodnie nie byliśmy, a mój M najwspanialszy zostawił tam kilka roślin w czymś co określa "kajfos", ale tak naprawdę to kalfas. Owszem, roślinki były wtedy podlane i wsunięte pod czarny bez, ale mieliśmy tam wrócić za dwa dni, a nie dwa tygodnie.
Dobrze, to z braku zdjęć ogrodowych będzie dziś coś takiego - jak wyglądał Tymon dzisiaj:
A jak zajrzałam pod narzutę, to ujrzałam:
Aha, no i jeszcze przyznam się - w końcu jestem w gronie osób, które zrozumieją moje szaleństwo - a miałam już nie kupować żadnych roślin, bo już i tak zamówiłam kilka liliowców u forumków z FO, a problem jest w tym, że miejsca nie przygotowane, niewypielone, a w takim upale znów nic nie zrobię. No ale sobie szukałam jednej roślinki, nawet nie z myślą o kupnie, tylko tak, żeby sobie poczytać. I tak trafiłam do florini. (Już u nich kupowałam. Zawsze jestem zadowolona.) Do koszyka wpadły m.in. dwie przecenione jeżówki, bodziszek, budleja skrętolistna, którą zachwyciłam się w tym roku w ogrodzie botanicznym (pokazywałam ją na zdjęciach z ogrodu), zawilec japoński, mięta o zapachu niby jagodowo-śmietankowym...
|