Wymarzony Baśniowy Zakątek cz.2
Dziś będzie ogólne pokazanie ogrodu, lecz nie są to obiecane zdjęcia z dachu. Będzie też mrożąca krew w żyłach opowieść..... Kiedyś tam wejdę, oby się tylko dach nie zapadł i obfocę całość z góry...

Ogród z przodu, czyli przedogródek wygląda tragicznie. Dużo złego zrobiła lipa, której sok skapywał na rośliny. Sporo mi padło, więc tego kawałka pokazywać nie będę. Robię przeprowadzkę spod lipy. Nawet trawa pod agrowłókniną jest przypalona, mimo codziennego podlewania. Mam nadzieję, że skoro się już ukorzeniła, to odżyje.




Róże tu rosnące nie popisały się w tym roku, a drugie kwitnienie to jeden wielki śmiech. Hortensja drzewiasta Grandiflora, mimo solidnego zasilania, wygląda jak obraz nędzy i rozpaczy. Musiałam główki jej podwiązać, żeby cokolwiek było widać.





Tył ogrodu troszkę lepszy, więcej krzewów i dom osłania lecz trawnik to klepisko.... Najlepszą miejscówkę miały w ten skwar roślinki na rabacie cienistej i małej werandzie.














I od strony płotu





Wczoraj idąc przy ścieżce bukszpanowej, zauważyłam Yogina, który siedzi i się wpatruje intensywnie w bukszpany. Mina skupiona, nawet mnie nie zauważył.... Tyćka trzy metry dalej, intensywnie się rozgląda, zagląda za kamienie....




Wracając, schyliłam się i też podglądam, czego on tam szuka..... i zobaczyłam takiego zwierza, który sprytnie siedział nieruchomo na gałązkach bukszpanów, nie na ziemi....



Zawołałam Tycię i pokazałam palcem, gdzie jej zguba.... i tu już oblężona nornica szans nie miała..... Zostawiłam ich tak, na tym polowaniu. Wrócili dopiero do domu koło 18:00 na kolację.....







  PRZEJDŹ NA FORUM