Fragment planety Ziemia |
Wczoraj odwiedzila mnie znajoma, to znajomosc glownie na odleglosc, bo ona mieszka za granica i to naprawde daleko. Byla u mnie lata temu i gdy wysiadla z auta, zaczela wykrzykiwac, ze podworka nie mozna poznac, ze jest teraz tyle drzew i krzewow, wszystko osloniete, nikt nie zaglada, a kiedys to byl taki lysy otwarty teren i jak siedzialysmy pod kasztanem, to ze wszystkich stron gapili sie z daleka jacys ludzie... Mowila, ze bardzo duzo tu zrobilam i gdy przez te lata pisalam, ze niemam sily pracowac w ogrodzie, myslala, ze tu wszystko jest tak jak bylo, a teraz to inny swiat... <o kurcze, znowu nie mam polskich znakow, jak ja nie lubie windowsa i tych jego bzdurnych problemow ze wszystkim< No, niby to wiem, ze bylo puste pole, a na podworku gola ziemia, a teraz sporo rosnie, ale dopiero, gdy powie to ktos, kto to widzial wtedy i widzi teraz, to naprawde dociera do swiadomosci. Znajoma mowi mi tak, ogrod tu na podworzu to masz wlasciwie gotowy, jak ci rododendrony urosna, to nic wiecej nie trzeba. Jak bedziesz w pelnej kondycji i to, co tu masz, bedziesz miala przypilnowane, to naprawde wystarczy, bo jest bardzo fajnie, cos tam sobie dosadzisz, ale to szszegoly, a poza podworkiem bedziesz sobie stopniowo zakladac ten swoj park... No, prosze, jakie to proste w oczach kogos z zewnatrz, pomyslalam ![]() ![]() |