Fragment planety Ziemia |
Mentalnie tarzam się z Tobą w pyle Dziękuję za wsparcie mentalne! Tarzanie sie w pyle niesie ze soba pewne silne niedogodności, więc jestem wdzięczna za zrozumienie i poparcie! ![]() A w pyle tarzasz się w miejscu widocznym z okien sąsiadki? Wiesz, jak uzna, żeście pokrewne duchem i też oszalałaś to może się odczepi? O, całkiem prawdopodobne, że ona uważa mnie za szaloną! Jak każdy wariat jest święcie przekonana o swojej całkowitej normalności ![]() Cóż, zawsze mogłoby być gorzej, bywają przecież gorsze przypadki, np. agresywne i niebezpieczne fizycznie... Oni akurat żadnej agresji fizycznej nigdy nie wykazują, w tym sensie są nieszkodliwi. No, może czasem robią w sensie fizycznym jakieś durnoty, np. przez naszym zlotem obok mojej bramy ona narzucała poryrywanych chwastów ![]() Myślę, że dla niej najgorsze do zniesienia jest własnie to, że ja nie zwracam na nią większej uwagi, żyję własnym życiem, robię swoje, bez względu na to, co ona wymodzi, ja spokojnie robię swoje, tak jakby jej nie było. To jest jej zapewne najtrudniej znieść, bo ona chce zwrócic na siebie uwagę, chce zostać potraktowana poważnie. Oczywiście paradoks w tym, że im bardziej sie stara, tym gorzej jej wychodzi, bo wszyscy mają dość jej kretyńskich wybryków i kosmicznych teorii, i jej unikają. Ona tym bardziej stara sie udowodnić, że jest znacząca i trzeba sie z nia liczyć. Typowy paradoks neurotyczny. Cokolwiek zrobisz, nie będzie prawdziwej poprawy, bo albo czuje sie niedoceniana i "musi" cos zmalować, żeby zaznaczyc swoją ważną obecność, albo poczuje sie doceniona, gdy kogos wkurzy i chce to kontunuować, bo wreszcie ktos sie nią zajmuje. Sztuka w tym, by balansować między traktowaniem jak powietrze a okazywaniem jakiegos tam zainteresowania i zrozumienia ![]() ![]() Wszystko to brzmi okropnie, prawda? Jakbym miała tu jakies piekło cały czas i jakbym musiała cały czas ciężko pracować jako jakiś psychoterapeuta ![]() ![]() Mysle, że jednym z powodów, dla których "sąsiadka" znów coś zaczęła wymyślać (i tym sprowokowała małża) jest fakt, że ja sie uaktywniłam ostatnio. Gdy byłam "wiotka" i nic nie robiłam, nie miała żadnych bodźców z mojej strony, gdy przyjeżdżali, u mnie nie widzieli żadnego ruchu, ja nic nie robiłam. Teraz, gdy zdrowieję, zaczęłam działac w ogrodzie i wokół domu. W dodatku uaktywniam sie na nowo towarzysko, a to z pewnościa ją kłuje w oczy mocno, bo ona nie lubi tego, że ktoś ma jakichś znajomych, przyjaciół, którzy go lubią, którzy chcą z nim się spotykać, rozmawiać, bo wiadomo, jej nikt nie lubi, więc zawiść ją zżera, a jej neurotyzm przetwarza takie bodźce na powody do robienia złośliwości... No dobra, to chyba wyłuszczyłam sprawę do końca i mozna zamknąć temat. Nie warto przecież więcej czasu poświęcać świrom, pomóc im sie nie da, a denerwować się nie warto ![]() mógłby chociaż te w/w pierdoły robić bez wielodniowego proszenia i przypominania Ja to znam... ![]() |