Ta potrzeba ma to do siebie, że ma być realizowana możliwie najmniejszym wysiłkiem, a największym efektem widocznym dla otoczenia...no kto zobaczy na Twoim rozległym terenie, ze pan domu wykopał dołki? A jak pan domu wkurzy największych wariatów we wsi, to wieś będzie aż do zimy o tym mówić i zapamięta, że tam na wzgórzu to mieszka taki pan, że hohohoho
My mamy w sumie szczęście, bo nie mamy wariatów w otoczeniu, co o nas gadają, to inna sprawa, pewno gadają niemało, ale krzywdy tym nie robią, więc niech tam...w końcu i my o nich gadamy w zaciszu domowym, nie zawsze pochlebnie Ale zasadniczo z wieloletnich obserwacji wynika mi, że głównym motywatorem takich sąsiedzkich dopier***ek jest zawiść...i nawet nie próbuj się domyślić, czego Ci zawiszczą, bo może być to na przykład fakt, że masz zruinowany dom, albo że chora jesteś...moja mama straciła tak z 50% znajomych, jak musiała sprzedać dom, bo jej US dowalił gigantyczny podatek...no zazdrościli wściekle, że sprzedała i ma malutkie mieszkanko...a zazdrościli Ci, którzy nawet własnych domów sprzedawać nie muszą, bo mogą sobie mieszkanie dodatkowo za gotówkę kupić...no nie rozkminisz, ale i nie zaradzisz temu, bo choćbyś sobie rękę urżnęła, żeby pokazać im, że mają lepiej, to Ci bedą zadrościć renty... |