ufff...dobrze, że napisałaś jeszcze raz, bo mnie już zazdrość brała, że są mniej i bardziej wtajemniczeni Ja Ci się wcale nie dziwię, że się na małżonka wkurzyłaś, też bym się wkurzyła...zresztą się wkurzam...na swojego...bo też mu się zdarza takie zgniłe jajka mi podrzucać i potem jechać sobie do pracy na tydzień - ale przemyślałam to i wydaje mi się, że u niego (a być może i u Twojego) wynika to z faktu, że tak naprawdę nie mieszkają w swoich domach, tylko bywają gośćmi, więc jak już przyjadą to chcą jakoś podkreślić, ze to jednak ich dom i też o nim decydują...no tak, jak pies obsikuje obejście No a jak to chłopy, głupio to robią, tak żeby było spektakularnie i żeby świat, a żona zwłaszcza widziała, że on tu rządzi. U nas bardziej chodziło o kumplowanie się z mętami, co skutkowało tym, że jak R. poszedł na cysterny to jeszcze dobry kwartał męty walały mi się pod progiem przekonane, żeśmy kumple i mogą mi na głowę wejść...ja jeszcze miastowo uprzejma byłam przez jakiś czas, po czym, po którymś kolejnym waleniu do drzwi o 23, bo się komuś fajki skończyły użyłam słownictwa zrozumiałego dla interlokutora ( a do tej pory mi się zdawało, ze mi słowo na 'ch' przez usta nie przejdzie ) i się skończyło: zyskałam wdzięczne miano "tej wrednej k***" i względny spokój, bo oczywiście raz na miesiąc któryś jeszcze próbuje, czy mi rura nie zmiękła i może da się coś wyłudzić, ale wtedy już działa szybka powtórka z pierwszej mowy i tyle.
No masz teraz pewnie robotę ze znarowionymi małpami, ale....a może przekazać im dobitnie, że dom przepisałaś na męża i Ty niestety nie decydujesz, wiec wszelkie zastrzeżenia to do niego...potrują mu d*** przez kilka kolejnych weekendów to może dotrze, że nie należy drażnić wariatów? |