Fragment planety Ziemia
    EwaM pisze:

    Łomatko! Co to są damskie pompki?


Ewuś, takie z ułatwieniem i to dużym ułatwieniem. W normalnych klasycznych pompkach opiera sie ciężar ciała na dłoniach i czubkach palców stóp, a w "damskich" na dłoniach i na kolanach. Damskie są kilkakrotnie lżejszym ćwiczeniem, coś tam oczywiście ćwiczą, ale bez porównania mniej mięśni pracuje i pracują słabiej. Kobietom, które nigdy nie ćwiczyły tzw. pasa barkowego i mięśni brzucha, zaleca sie zaczynanie od "damskich" i gdy juz wzmocnią te partie mięśni i ścięgien, dopiero przejście do pompek klasycznych.
My, ogrodniczki, to raczej zaliczamy sie do tych, co regularnie ćwiczą "pas barkowy" oraz mięśnie kręgosłupa i brzucha lol
Ja drzewiej byłam wysportowana dość, biegałam, jeździłam na rowerze i pływałam regularnie. I chyba intensywne pływanie najbardziej mi wzmocniło ramiona, dlatego byłam w stanie zrobić tyle pompek. Nie bez znaczenia jest to oczywiście, że wtedy byłam szczupła, czyli miałam korzystny stosunek siły mięśni do dźwiganej przez nie masy oczko
(Czy kiedykolwiek powrócę do dawnej masy i dawnej siły mięśni? Hm... zakręcony )




Dziś u mnie było chłodniej, nawet całkiem znośnie. Już wczoraj wieczorem sie ochłodziło, a w nocy była burza. Rano, gdy wstałam było przyjemne 19 stopni bardzo szczęśliwy Co za ulga! W dodatku w nocy troche popadało, więc rośliny dostały choc troche wilgoci, raczej do wchłonięcia przez liście, bo taka ilość ziemi nie nawodniła, ale zawsze coś na tej pustyni...
Wieczorem woziłam wodę w kanistrach traktorkiem, każda roślina dostała 10 litrów. Dzięki temu, że dzis nie bylo zbyt gorąco, miały szansę dobrze skorzystać z tej wody. "William Baffin" otrzymany w prezencie rozwinął dziś dwa kwiaty bardzo szczęśliwy
Martwi mnie jednak stan hortensji od Z.i W. eh żółkną jej liście... Może ją przesadzić? Trafiła w takie dośc ekstremalne miejsce... No, zwykle to jest wilgotne cieniste miejsce, ale w tym roku jest tam sucho jak pieprz, no i cień całkowity... Czy powinna być aż tak całkowicie zacieniona? Nie chciałabym, żeby sie zmarnowała. Wojtek uważał, że u mnie nie trzeba niczym doprawiać gleby, bo jest bardzo żyzna. No tak, ale jednak wszystko, co u mnie dobrze rośnie dostawało dawkę kompostu do dołka na start, żeby korzeniom było łatwo sie rozrastac na początku, a tym razem nie... Ta glina zasklepia się i utrudnia młodym korzeniom czerpanie z podłoża, zanim roślina sobie z tym poradzi, może nie dac sobie rady, bo akurat warunki wodne są ekstremalne... Oj, juz nie wiem, może panikuję, bo za nic nie chcę zmarnować tylu pięknych roślinnych prezentów, a tu taka wściekła pogoda trwa i trwa... Może powinnam to przedyskutować z W. ... Zuziu, czy W. wchodzi tu na forum w ogóle i może odpowiedziec na moje wątpliwości? Albo przez pw? pytajnik



  PRZEJDŹ NA FORUM