Ja u siebie szczawiu całkowicie nie zlikwiduję, bo nawet jakbym wytępiła na swojej działce, to on i tak sie zasieje z okolicznych dzikich łąk, więc to syzyfowa praca, no, ale walczyc z nim muszę, bo inaczej to zarośnie wszystko.
Pat, a wiesz, że ja pomyślałam, że jak sie ochłodzi, to ja do Ciebie przyjadę i pomogę Ci posadzić to, co dostałaś... No i mysle tez, że może wezmę swoją kosiarke z napędem i wykosimy Ci wszystko, co się da wykosić. Traktorka, to kurczę, nie ma jak zapakować i zabrać, ale moja kosiara tez ma niezłą moc. Muszę spłacic dług moralny wobec Wszechwiata, który nasłał mi komandosów do ogrodu Ja nie mam takiej siły i wydajności jak W., ale zawsze cos tam Ci pomogę popchnąć. Zwłaszcza mam na mysli skoszenie tam, gdzie Twoja kosiarka nie da rady, a jak juz bedziesz miała wykoszone, to będziesz mogła kontynuować swoją. Posadzic też cos damy radę wspólnymi siłami. Moja metoda kopania dołków (którą W. ma w pogardzie, bo on kopie dołki NA BOSO nie używając do tego w ogóle nóg Nooo, jak sie ma tyle siły, to sobie można tak kopać!) jest tym skuteczniejsza im cięższy jest kopiący bo to metoda, że tak powiem, grawitacyjna Ja ustawiam szpadel w odpowiednim miejscu, a następnie skaczę na niego i tu im większa masa, tym większa siła wbijania Ty, chudzino, nie masz szans takich dołków rypnąć grawitacyjnie Jak wyzdrowieję i schudnę, to tez będę miała klopot, ale obecnie wykorzystuje to, co mam |