Kompostowy zlot sierpniowy (2015)
Witajcie .
To i ja skrobnę słówko.
Pojawiliśmy się jako ostatni, większość już się zwijała , a my jeszcze musieliśmy zbudować sobie domek , czytaj : postawić namiot. Niemniej przyjęcie nas do grona, mimo mojego strachu , lęku, czy jak zwał odbyło się ... ot tak, po prostu. Wszyscy byli tak mili i serdeczni , wybaczono nam nawet spóźnienie ;-)
Gdy już usiedliśmy przy cudnym ognisku, wsłuchaliśmy się w cykady poznaliśmy naszych Gospodarzy, których pokochałam uczuciem tak bezwarunkowym , jak moje dziecko kucykowe Ich psy.Cudni ludzie, ciepli , otwarci, pełni spokoju, no wymieniać można długo. Miejsce - magiczne. Nie ma więcej określeń.
Na drugi dzień z rana dowódcą okazała się kipiąca energią Beatka Beatrice. Człowiek , jak to Bea określiła? Nadczłowiek.Oprowadzała nas po ogrodzie, gdzie napaśliśmy się jagodą kamczacką nieznanej marki ;-) acz tak pyszną , że tylko brak sekatora powstrzymał mnie przed pobraniem gałązek do ukorzeniania... Poznaliśmy lepiej Zuzię , no i aktualne guru mojego syna - W. Zuzi pan zielony Zuziu , podziękuj W. ode mnie i od Tyśka. Tak ogromną wiedzę , jaką otrzymaliśmy podczas tylko jednej rozmowy (no może trochę długiej...) nie da się przełożyć na godziny rozmów z specjalistami i tomy książek przerobionych . Młody poryczał mi się później ze słowami : skąd ten pan mnie tak dobrze zna? No i został guru , bo młody pomyka teraz po ogrodzie na bosaka....
Po obgadaniu wszystkich , łącznie z odmiennymi sexualnie pojechaliśmy do Pat...
CDN.


  PRZEJDŹ NA FORUM