Kompostowy zlot sierpniowy (2015)
A zatem relacja bardzo szczęśliwy
W przemiłym towarzystwie Oli (Malioli) wyruszyłyśmy na długo planowany i oczekiwany I zlot Kompostownika. Uśmiech Oli towarzyszył mi całą drogę, nawet w 2 godzinnym i 12 km korku. Dlatego warto go pokazać wesoły



Z powodu owych perturbacji zamiast jechać rozpakować się u Pati, pojechałyśmy od razu do Bei. Samochodem zapakowanym po dach, wiejskimi drogami dojechaliśmy nadspodziewanie punktualnie. Okolica okazała się zdecydowanie sielska bardzo szczęśliwy











Aż po horyzont pełno było uczestników zlotu oczko



(od lewej: eM Zuzi - W., Zuzia, Asia, Sarulek i eM Pati - R.)

W różnym wieku i ... różnego gatunku



(od lewej: Flora, Sara i Paskal oraz psy Bei)

Bo i poznawanie się odbywało się na różnym poziomie



Wszędzie krążyli paparazzi



Basia



Zuzia



Iwonka



Pati

i jeszcze paru innych oczko

Punktem kulminacyjnym było ognisko. Strazników ognia było dwóch

eM Zuzi W.



i MPO czyli eM Bei, zwany potocznie R., który jednak przeszedł potem na ciemną stronę mocy i uruchomił wysoko wyspecjalizowane środki masowego rażenia do walki z obcymi diabeł



Na obu wszystkie kobiety, bez względu na wiek, patrzyły w skupieniu i z nieskrywaną fascynacją



Potem uwaga skupiła się na produkcie końcowym, czyli kiełbaskach



Na psim poziomie także



Kiełbaskami atakowano zewsząd



(eM Bei R. atakuje samą gospodynię,czyli Beę)

Po czym atakujący sam przystąpił do konsumpcji, a główny paparazzi nie odłożył ani na chwilę swojego aparatu



Niektórzy woleli jednak dania wegetariańskie



Zuzia bardzo szczęśliwy

W totalnych ciemnościach, krętych drogach, z duszą na ramieniu (za R, który jak wytrawny TIRowiec przyspieszał na zakrętach) wróciliśmy do Pati, gdzie degustowaliśmy nalewki. Relacji nie będzie z uwagi na zapisy ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi diabeł Powiem tylko, że niektórym rzuciło się na pamięć i następnego dnia twierdzili, że poprzedniego dnia nic nie pili. Innym zaś na słuch, bo nie słyszeli ujadającego pół nocy psa oczko

Kolejny dzień też powitał nas słonkiem i romantycznymi widokami



Stół był równie bogato zastawiony wszelkim dobrem



(od lewej eM Zuzi - W, Basia, Ewa, eM Aniop, Janeczka - Urazka)

Wszyscy siedzieli i gadali bez przerwy



(od lewej: Asia, Bogusia, Bea)

A po ogrodzie i okolicy wszystkich chętnych oprowadzała dama w czerwieni (po wypadku z piwem), wykwalifikowany przewodnik - Beatrice czyli Beatka bardzo szczęśliwy



Na koniec poznałyśmy Justynę z Paputowego domu.
Potem musiałyśmy niestety wracać smutny Zrobiłyśmy to z fasonem dzwoniąc słoikami (od gospodyni i ze studenckiego mieszkania mojej córeczki). Do domu zawitałam sporo po północy.

Reszta została powiedziana bardzo szczęśliwy Kości zostały rzucone, bo ... za rok obowiązkowa powtórka lol


  PRZEJDŹ NA FORUM