Zuziu, to Ty powinnaś dostawać dodatek transportowy do uposażenia, albo i rozłąkowy, zważywszy na czas przejazdu
Misiu udanej zabawy na festynie! Może trafisz jakieś fajne rzeczy, oprócz wściekle drogich baloników i plastikowych 'cudów', jakie w ostatnich czasach królują na wszelkiej maści targach, festynach i odpustach?
Fakt, lepienie z gliny bardzo odpręża i wciąga...czasem nawet do przesady...na warsztatach była też rodzina z chłopcami w wieku moich dziewczynek. Chłopcy, zwłaszcza młodszy, dość szybko się znudzili, tymczasem rodzice obwarczawszy ich, że przeszkadzają, odepchnęli dzieci od stołu roboczego i jak się sami dorwali do gliny, to po 3 godzinach nadal lepili, a dzieci luzem po obejściu latały pilnowane przez organizatorów, którzy bali się nowo odkrytym artystom napomknąć, że czas warsztatów dawno minął Nam też się podobało, aczkolwiek poddałyśmy się już po 1,5 godziny, w pełni świadome, że nakład pracy okazał się jednak niewspółmierny do efektów (można się śmiać ):
|