Zapomniałam napisać, że jednak jakieś tam szkody były: strączki groszku szybko wyschły, ale to i tak nasza wina, bo powinniśmy je wcześniej zebrać, zwłaszcza cukrowy. A sarna lub zając obżarł równo wszyściuteńkie liście buraków. Muszę zaznaczyć, że dopóki buraki nie były wypielone to nic ich nie ruszało. To samo z liliami: ta, która rośnie w trawsku, jest sporadycznie zauważana przez poskrzypki, a pozostałe są cały czas atakowane. Sprawdza się to, co czytałam chyba u pana Przybylaka, ale i gdzie indziej, że szkodniki łatwiej zauważają swoje ulubione rośliny, jeśli gleba w pobliżu jest odkryta.
Dorzucam jeszcze kilka zdjęć z ostatniej sesji ogródkowej.
Ta lilia okazała się kolejną pomyłką, na opakowaniu było inne zdjęcie. I zastanawiałam się, czy ja u siebie zostawić, ale chyba jednak tak, tylko muszę się zastanowić nad towarzystwem dla niej. To jest ta zarośnięta chwastami.
Coś mi się widzi, że dzięgiel leśny u nas rośnie. Też leczniczy. Barszcz zwyczajny ma jednak chyba inne liście i nie tworzy takich kuleczkowatych kwiatostanów?
|