Rozmowy przy kawie (13)
Ta delegacja to taki kamień u szyji..niby blisko domu,niby robotę znam..ale..no właśnie.

Tych czynnosci,co mam tu robic nie czyniłam od ponad 20 lat ,a jeśli już to w papierach a nie systemie..o ile komputer mi nie dziwny to już praca okienkowa paniusi na poczcie tak.
Teraz tak jest,że te babki mają po ćwrci etatu i pracuja po 11h a potem jden dzien wolnego..nie wspomnę już że wszystkie czynności ekspedycyjne i rozliczenie listonosza z listów i pieniędzy też... a o urlopie to mogę zapomnieć do emerytury..dla mnie to czarna magia..
Ja pracując w dużej placówce w dużym dziale,gdzie TYLKO wprowadzaliśmy polecone przesyłki do systemu..co dalej to ja nie wiem..boszsz...ze na starosć trza się uczyc nowości...mam tydzien na naukę,a jak tego nie pojmę to do biura pracy...boszsz..chyba pojadę sie uchlać,a potem zadzwonię do Bomumiłki,żeby dała adres tej Baletnicy w czystolandii...na w razie czego,ją zastąpię...przecież Bogusia też szwabskeigo nie zna,a agencja ją zarudnia...boszsz...módlcie sie za mnie,albo wypijcie wódki,albo kciuki trzymajcie...wskazane wsparcie wszelkiego rodzaju..


  PRZEJDŹ NA FORUM