Rozmowy przy kawie (13) |
Hej Ja dziś zamiast się cieszyć pierwszym słonecznym od dawna dniem, to raczej zaliczyłam stres nieziemski. Mieliśmy z R. kolizję drogową - podczas powrotu z pracy do domu zepchnęła nas z drogi ciężarówka. Facet skręcał w prawo, ale chyba za późno włączył kierunkowskaz, a w dodatku nie widział nas, bo to był chyba ten przypadek martwego punktu. Byliśmy na sąsiednim pasie i oberwaliśmy od strony kierowcy. Widziałam, jak ta ciężarówka na nas napiera, szkło się sypie, no horror! Całe szczęście, że jechaliśmy (i my i on) bardzo powoli. Nic się nikomu nie stało, na szczęście! Zabrali nam dokumenty, że niby* auto do lawetowania (pogięte blachy, przerysowany "na grubo" cały bok, urwany przednik błotnik, rozwalona lampa, wyrwane lusterko, a przednie koło pogięte całe jak dziecięca zabawka). Mnie przywiozła do domu koleżanka, wezwana na pomoc, a R. został z policją w celu dokończenia procedur i ceremonii. *R. jako chłop z kieleckiego zrobił odzysk dwóch jedwabnych wstążeczek, którymi był wykończony woreczek zapachowy z lawendą, dyndający w samochodzie, następnie zmienił koło, jedną wstążeczką przywiązał błotnik, a druga zderzak i przyjechał tym gruchotem normalnie do domu (6 km)! No to jutro jeździmy autobusami! A żebyście widziały, ile ja wyplewiłam dziś w polu! |