Rozmowy przy kawie (13)
Aniu Ryszan, Iwonko, Zuziu, Betinko, Pat, Marylko, Dario Dede, Loro, Aniu Sweety, Ewo, Bogusiu i Basiu Barabella bardzo Wam dziękuję za życzenia i przepiękne róże (utworzyła się z nich niezła galeria) i inne cudne kwiatuszki tak lubiane przeze mnie jak pysznogłowki (moja Mama miała ich chyba ze sto o wysokości około 1 metra to był prawdziwy monardowy zagajnik), pelargonie i powojniki. Iwonko dziękuję za whisky dla mnie tylko odrobinę i mam nadzieję, że zgodnie z pomysłem Pat już się poczęstowałyście. Zuziu taki piesek rzeczywiście przydałby się ale ja już trochę wyleczyłam się z mentalności PPD bo siły już nie te co wcześniej a potrzeb porządkowych nie ubywa. Oglądając filmy z tym super wytrenowanym psiakiem byłam odrobinę zaniepokojona zadaniami postawionymi przed nim. Zastanawiałam się czy właścicielka nie przedobrzyła. Ale piesek wyglądała na tak zaaferowanego i jednocześnie bardzo zadowolonego, że pozbyłam się tego niepokoju.
A my mieliśmy dzisiaj wieczór bardzo groźne zdarzenie z sunią Córki. Dzieci przyszły do mnie na ciasto, posiedzieliśmy troszkę a później wyszliśmy przed dom i Córka wypuściła psy. Biegały sobie i bawiły się w pobliżu. W pewnym momencie sunia wzięła do pyska coś ze żwiru, którym wysypany jest podjazd część podwórka i wzdrygnęła się. To było 3 metry od ławki, na której siedzieliśmy. Córka podniosła się ze słowami "pokaż co tam znalazłaś" sprawdziła to miejsce ale niczego już nie było. Córka nie zdążyła usiąść z powrotem jak sunia zaczęła tracić równowagę, chciała zrobić krok ale przednie łapki założyły się na siebie i osunęła się na ziemię. Dalej to był horror bo w 5 minut oczy stały się błędne i pies nie reagował już na nic. W tym czasie Zięć wyprowadził samochód i pojechali do kliniki. Bałam się, że sunia nie dojedzie ale 2 godziny temu Zięć zadzwonił, że jest pod kroplówką i ma się lepiej. Przed chwilą zadzwoniła Córka, że wracają i mała przeżyła. To był wstrząs po zjedzeniu czegoś toksycznego - mogła to być ćma, dżdżownica czy chrabąszcz a lekarka stwierdziła, że pies przeżył cudem tę prawie godzinę podróży. Uff! Wszystko mnie boli z nerwów i ciągle jeszcze widzę jej oczy zachodzące mgłą. Oby tylko nie było powikłań.


  PRZEJDŹ NA FORUM