Zuziu, Misiu, owszem byłam u lekarza, bo głos kompletnie straciłam. W ośrodku zastała tylko pana "nie wychodzę za biurko, bo i po co". Innego nie było Już kiedyś go "chwaliłam". Pani w rejestracji na moje "jakoś będę to musiała przeżyć" na wieść, który z lekarzy jest, była zdziwiona, ale nie zapytała o co mi chodzi. Poza tym nie miałam jak owym jadem kapnąć, bo nie mówię w ogóle. Miałam jej jadowicie powiedzieć, że nie zależy mi na stosunkowo młodym i przystojnym lekarzu, tylko takim, który mnie zbada i zainteresuje się moim stanem zdrowia. Miał puściutko pod gabinetem, więc mógł mnie zbadać gruntownie i bez stresu. Co prawda, nie jestem długonogą, młodą blondynką, w rozmiarze "0", ale znowu nie wyglądam jak ropucha, by bać lub brzydzić (do wyboru) się mnie dotknąć. Dodawszy, że jestem czyściutka i pachnę ładnymi perfumami. Tym razem było tyle lepiej, że chciał mi dać L4. Cóż, kiedy ja na prawdę nie mam czasu na nie iść. Jak posiedzę na L4 to wszystko na mnie będzie czekać, a bez tego mam tyły Lekarstwa mam od w/w pana i mam nadzieję, że mi pomogą. Bo jak pomyślę, że miałabym tam znowu iść U niego podoba mi się tylko porządek w gabinecie. I to jest trochę straszne. Amen. |