Wiejski eksperyment Pat - czwarta wiosna na wsi |
Włożyłam sweter...potem drugi...potem kalosze i czapkę i wyszłam do ogrodu - 12 stopni jest i rękawiczki nie byłyby nie na miejscu Wyszłam w celu pozbierania ogryzków truskawek, na których pasły się ostatnie dni ślimaki, a przy okazji ocenić skalę chaosu, jaki musiał zapanować po tak długich deszczach. I zaiste wielki jest, grządki wyglądają tak (uwaga drastyczne zdjęcia! ): Pośród tego gąszczu kwitnie to i owo, m.in nowe róże Gipsy Boy lub Souvenir du Doctor Jamain: American Pillar: Apple Blossom (choć podejrzanie wygląda, nie wiem, czy nie pomyłka...): i nnka pnąca, która cosik podobna do Westerlanda jest Niektórym deszcz służy...budleja dwumetrowa i nadal rośnie: ND pożarła pergolę: A trawnik porósł wysoko i w zasadzie powinno być już pierwsze koszenie: W korytach też życie widać, choć one akurat deszczu z nieba nie dostają: |