Rozmowy przy kawie (13)
Jak ja miałam dziś pogięty dzień... Masakra. Tak się uśmiałam ,że się popłakałam ze śmiechu. Wzięłam się za przestawianie bramy, no i szło mi całkiem dobrze, tylko sąsiad postawił mi zaś na wyjeździe lawetę. Tym razem myślę - nie odpuszczę. No i polowałam na niego. W zasadzie pojawił się , jak już przestałam lol Bidny dostał orypkę z góry na dół, instrukcję parkowania i inne. Na tłumaczenie - bo on by tu wjechał ciężarówką , dostał krótkie - a ja nieeeee . Nie chciałam wypomnieć mu żony , która maluszkiem przestawiła mu bramę co tirem wjeżdża... Aż taka nie byłam hahahaha.
Potem zadzwoniła kumpela , że poleciła nasze gazy swojej kumpeli , a tamta chciała wypróbować ale koniecznie na sobie, no i już wiedzą ,że gaz jest zaj...cie skuteczny, ale co ma zrobić bo tamta płacze od godziny w łazience... No zmiękłam i ryczałam ze śmiechu. Poleciłam mycie mlekiem , co jak wnioskuję po późniejszym smsie skutek dobry przyniosło.
Ale potem to poległam , zadzwoniła do mnie kobitka na plotki, ale jaka! no jak by to ująć , łączą mnie z nią stosunki oficjalne, i na pani jesteśmy, chyba była nabąkana jakąś nalewką , bo po krótkiej rozmowie na temat służbowy, przeszłyśmy na prywatę, co poskutkowało taką głupawką obustronną ,że spłakana byłam po skończonej rozmowie. No jak to głupie baby , skończyły na ... plotkach o dupach. No powiem tyle dzień dziś był szalony. Dawno tak śmiesznego nie miałam. Uhahałam się a jutro jadę stroić zaś na wesela. I kręci się świat.
Ale cieplej by mogło być, bo ja rozumiem, jak u Was pada i zimno, ale u mnie nic nie pada , tylko wieje . A zimnooooo
Dobra , idę spać ,bo zaś się będę śmiała z siebie samej jutro - jak przeczytam zawstydzony


  PRZEJDŹ NA FORUM