Fragment planety Ziemia
Pogoda do bani, zimno jak w listopadzie i dziesięć razy dziennie pada deszcz. Jutro podobno ma być dzień bez deszczu. Zobaczymy. Byłoby miło, bo teraz to nic sie nie da robić i wszystko stoi.

Fajnie kwitnie jaśminowiec, zwykle w czerwcu, gdy on kwitnie, są ciepłe pogodne noce i można wieczorem rozkoszować się zapachem spływającym pod kasztana na podwórku. To są magiczne chwile, zapach jaśminu i ziół, śpiewający w sadzie słowik... Nie w tym roku diabeł

W niedzielę było troszke słońca, zrobiłam kilka fotek.


Jaśminowiec daje z siebie wszystko, jest tzw. ściana kwiatów, ale trudno złapac chwilę, gdy mozna tam w ogóle pójść




Rozkwitają też róże. Mam ich jeszcze niewiele, przynajmniej jak na moją powierzchnię.
Alexander McKenzie, krzaki posadzone w pełnym słońcu juz rozwijają pąki, podwiązałam je do patyków, bo zamierzam je wyprowadzić na pnące


Inne pnące, dwie sztuki, rosną przy pergolce z rurek, już mocno podrdzewiałej i skróconej, ale róże nie są wysokie i wystarczy. W tym roku zimy prawie nie było, więc ta nn cała w pąkach
[img][/img]



Kwitnie różowa akacja, rośnie w miejscu, gdzie nie miała wcale rosnąć, ale tak mi wyszło i chyba musi zostać, bo za duża raczej na przesadzenie


A to trzmielina jakaś tam, ma kwiaty i juz zawiązane owocki, mam pięć wielkich kraczorów posadzonych w szpalerze jako osłona ogniska. Nie jest to może krzew wielkiej urody, kwiateczki małe, niepozorne raczej, ale rośnie bujnie i kwitnie długo, bardzo lubią go owady, w tej chwili jest oblegany przez pszczoły, wcześniej było pełno trzmieli


Ostatni, absolutnie ostatni kwiat lilaka, Michael Buchner. Juz miałam je wszystkie usuwać, ale ten jeszcze pachniał, więc zostawiłam go jeszcze na chwilę



A to piesek, o którym juz wspominałam kiedys, przynajmniej w wątku "Pies szuka domu". Jest bezdomny, został porzucony w mojej wsi, ja dowiedziałam sie o nim tej wiosny, od kiedy tu jest, nie wiem. W pewnym momencie zniknął i nigdzie go nie bylo widać. Juz myslałam, że cos mu sie stało, bo to niestety możliwe, ale na szczęście psinka sie pojawiła. Lubi chodzic do sąsiedniej wsi, może tam został na dlużej. Chce go "złapać" i znaleźć mu dobry dom, ale to nie takie proste, bo piesek jest nieufny, sporo pewnie złych rzeczy go spotkalo, bo podchodzi tylko na dwa metry. Juz nie boi się mnie, wie, że nic złego go nie spotka, ale nadal trzyma dwumetrowy dystans, przy takim dystasie czuje sie swobodnie, nawet sobie przysypia odwrócony do mnie plecami, ale gdy podchodze blisko, wstaje i odchodzi na te dwa metry. W zeszłym tygodniu przychodził trzy razy, lubi moje psy, one jego też. Zawsze najpierw daję mu miskę dobrego jedzenia, potem jeszcze jakies psie smaczki podrzucam co jakis czas, przebywa z nami z godzinę, dwie i odchodzi. Tak bym chciała, żeby został, oswoił się i juz nie musiał spać w zimie na dworze. Zadbałoby sie i psiaka, taki mały ładny piesek szybko znalazłby dom, zresztą nawet moja sąsiadka cos tam napomknęła, że może wzięłaby go...

W niedzielę, gdy przyszedł najpierw jak zawsze dostał michę, potem posiedział sobie obok nas od czasu do czasu dostawał smaczki, a potem poszedł w krzaki i tam spał. Przyszłam dać mu wodę i zrobiłam zdjęcia. Nie boi sie aparatu na szczęście.







  PRZEJDŹ NA FORUM