No a słowiańska melancholia, to wiadomo, skąd: zimno, wróg za lasem i wódki zabrakło!
Właśnie! Racja! Juz wiem, skąd u mnie ten kiepski nastrój. Zimno mi, bo pogoda wredna jak na czerwiec, wróg sie objawia za lasem, a wódki sie napic nie można. A najgorsze to ostatnie! W koncu ze wszystkim sobie mozna poradzić, gdy człowiek może sie napić na pociechę, nie chodzi o to, że dużo sie napić, nie, chodzi, żeby w stosownym momencie zamiast analizować i wymyslac rozwiązania, wyjąc jakis (w miarę) dobry trunek i doznać złagodzenia wyroku, jakim jest życie. Mozna tez zaintonować pieśń o odpowiedniej do sytuacji treści (co z mojej strony jest aktem szaleńczej odwagi Choć mój Małż i niektórzy znajomi twierdzą, że wstawiona śpiewam całkiem nieźle oraz mówię poprawnie w językach, o których ja wiem, że nigdy się ich nie uczyłam Mam na to nawet pewne wyjaśnienie, otóż jest pewna hipoteza filozoficzno-psychologiczna, która mówi o istnieniu tzw. świadomości zbiorowej, do której mamy dostęp zwłaszcza wtedy, gdy pominiemy powierzchowne bariery. No i tu u niektórych bardzo dobrze robi lekkie upojenie alkoholowe. To nie do końca mi sie zgadza, bo z kolei w opinii znajomych moje zachowanie nie zmienia się po wypiciu alkoholu, więc to przeczyłoby teorii, że puszczają u mnie jakies bariery, no, ale to nie musi chodzic o bariery osobiste, tylko takie uogólnione bariery, takie nawarstwienia społeczno-psychiczne... No, więc puszczaja takie bariery i czlowiek ma dostęp do świadomości całej ludzkości, a może wszystkich istot żyjących, ma jakies przebłyski wiedzy pokoleń, choć normalnie nie ma o tym pojęcia...) Tak sobie myślę, że zaraz dostanę w pysk od Pat za ten wywód tak, że nakryję sie tymi swoimi wciąz dość niezbornymi nogami Sorry, mam taki napad, zaraz mi przejdzie. To jest chyba zmęczenie materiału czy coś... W każdym razie ja mam w koncu 50% krwi słowiańskiej, to mam prawo cierpieć z braku wódki, prawda?
|