| Ra-barbarowe kolejne miejsca na ziemi Czy na pewno? Nigdy nie jest zbyt późno?! |
Sweety pisze: To ja poproszę o jakiś optymistyczny akcent, tj. opowieść o godnym pochwały mężu. Już nie mam wymagań - ideału. No to proszę! Historyjka z życia wzięta! Mój małż na pierwszy rzut oka może przypominać wyżej wymienionych, bo też ma własne zdanie, ale da się z nim normalnie porozmawiać i wytłumaczyć swoje racje i on je często przyjmuje. A jeśli chodzi o decyzje strategiczne, to przeważnie podejmujemy wspólne i raz ja ustąpię, a raz on. Ideałem oczywiście nie jest. Nie wynosi talerzy po sobie i ogląda w telewizji sport i politykę, których ja nie znoszę, ale to pikuś. I wiele rzeczy robi "jutro" i "zaraz", ale robi! Tylko nic nie można na nim wymuszać, bo sie zacina. Co prawda na krótko, ale wkurza. I kłócić się też kłócimy, choć moja przyjaciółka jak usłyszała naszą kłótnię (taka bardziej ...) to z pogardą powiedziała "Phi, to ma być kłótnia??? To ty chyba porządnej kłótni nie słyszałaś!" Ogólnie NIE NARZEKAM! Ale może wynika to z tego, że poznaliśmy się już jako baaardzo dorośli ludzie (oboje po przejściach i z przeszłością) i początek znajomości był mocno burzliwy i z dużymi problemami. Małż był w stanie ciężkiej depresji i chyba tylko cudem udało mi sie go zaprowadzić do lekarza i rozpocząć leczenie. Wszyscy znajomi mówili mi, żeby rzucić w cholerę to wszystko i uciekać jak najdalej, ale ja sobie powiedziałam, że wykopię diabła spod ziemi, a będę go ratować. I myślę, że się udało. Przynajmniej mam taką nadzieję. Już mija 8 lat odkąd się znamy, a 6 od czasu wyzdrowienia. I w tym roku będziemy obchodzili 5 rocznicę ślubu. I póki co nie żałuję. Zresztą mam teraz trzy dodatkowe wspaniałe córy, z którymi dbamy o to aby było dobrze. Trzymajcie kciuki! Ra-Basiuprzepraszam, że tak się wymądrzam w Twoim wątku, ale to Ania mnie sprowokowała! |