Misiu, Janeczko zawisaki u mnie są bardzo rzadkie, albo ja je rzadko umiem dostrzec. W ubiegłym chyba roku udało mi się sfotografować jednego fruwającego lotem kolibra we floksach. Na 20 zdjęć chyba ze dwa się nadawały do czegoś. Ten chyba jeszcze sobie spał  Cienista rozrasta się już pięknie o tej porze roku, będzie i tym razem kilka fotek. Powsin jeszcze będę kontynuować,zdjęć jest masa, a chciałbym jeszcze coś wrzucić do wątku powsińskiego w Różach i do wątku krzewuszkowego.
Póki co jeszcze zaległości z wczorajszego popołudnia









Moja ukochana NN-ka. Ciekawe, czy kiedyś uda mi się ja zidentyfikować. Choć i bezimienna jest cudna 


Cienista cz. I, zgodnie z obietnicą 


A jak cienista to musi być i zadnia:

Inni mieszkańcy ogrodu: hortensja grandiflora (chyba)

jakiś czosnek

Ten bodziszek mnie rozczarował, na obrazku kwiaty były bardziej okazałe

Moje truskawki, których wcale nie sadziłam. Widać, że ślimactwo ma niezłą wyżerkę 

Dwie odmiany host, które mają nieco inny układ kwiatów - wyrastają przy ogonkach liściowych


Zaczynają kwitnąć dzwonki. Ten biały już ma nazwę


Kilka lilii złotogłów zakwitnie, niestety drugie tyle obżarły mięczaki 


Wczesnym rankiem dziś kawa na tarasie i obserwacje przyrodnicze.Przyleciała pani kosowa (chyba) i niezrażona obecnością moją, Kredki i Kici patrolowała trawnik:


Coś interesującego na śniadanie
Jeeeest! 

Teraz przerywnik leśny: dzisiejszy spacer poranny. Ku mojemu zdziwieniu spotkałam sporo ludzi. Jedni biegali, inny szli z kijami, jeszcze inni pedałowali na rowerze. Naród jakiś dbający o zdrowie się zrobił  Las gęsty i bardzo zielony. W dni pochmurne jest w nim prawie mrok.





Po powrocie do domu zajęłam się ogarnianiem ogrodu. Zaczęłam od wydłubywania trawy ze żwiru, w szczególności wokół trawnika centralnego. Dłubanina w kucki. Siewek wilczomlecza od groma i ciut ciut. Ponadto cymbalaria, powoje, dziki chmiel... Potem przeszłam do odchwaszczania rabaty będącej przedłużeniem różanki. Tu z kolei las niecierpka pospolitego i gwiazdnica dołem. Góry zielska wyniosłam na kompost, potem zamiotłam chodnik, przycięłam winorośl, bo zarastała już praktycznie przejście przy południowej ścianie domu. Włączyło się podlewanie, a z uwagi na skoszony przeze mnie zraszacz woda ciurkała z niego w postaci lejącego się strumienia i tworzyła niezłe bagienko w promieniu pół metra. Kombinowałam, jak tu jednak strumień skierować na dalsze fragmenty trawnika. Kucanie i trzymanie palcem wylotu nie zdało egzaminu, ponieważ nogi mi zdrętwiały po 5 minutach i w dodatku część wody trafiała na moją klatkę piersiowa i szyję  Nieco namoczona postanowiłam użyć narzędzia. Pamięć gatunkowa sięgnęła do zasobów z czasów walki o ogień (czy też o wodę) i przy użyciu dwóch kamieni, małego i dużego zrobiłam coś w rodzaju korka na zraszaczu, który jednakowoż nie do końca zatykał wylot, ale rozpraszał strumień na jakieś 2 metry. Dobre i to. Do chwili wymiany zraszacza musi być tak.
Wyszło słońce, co spowodowało, że zakwitł jeden z kaktusów W.

oraz pierwszy liliowiec inny niż Stella

inne w pąkach jeszcze

Wciągnęłam szklankę kwasu chlebowego i zaczęłam zastanawiać się nad dwoma powojnikami, które już bez mała miesiąc kiblują w doniczkach. Zwolniło się trochę miejsca na różance, ponieważ wyjechał wielki miskant chiński i niestety padła mi jedna róża. No to miejsce zostało wykorzystane



Variegata di Bologna zyskała podporę, więc nie szlaja się już po ziemi

podobnie ta, którą nazywam Sympatią

Jeszcze kilka migawek ogrodowych



Tu już pielić prawie nie trzeba, rośliny zagęściły się całkiem nieźle

Tawułka już prawie prawie

Zadnia i cienista cz. II



Misia i Iwonka przypominały mi o opcji B/W



Uff...koniec  |