Dzień dobry. Jak szłam otworzyć tunel i szklarnię, to zobaczyłam takiego wielkiego szczura w moich ogórkach. Leży sobie i nie dycha. Trup, świeżutki. Chyba poczekam aż P. wróci i coś z nim zrobi. Nie podejdę do niego i nie wezmę go do reki, nawet przez rekawiczkę. Fee....
Dorotko, też mam jakiś sentyment do ślimorów, ale tylko do winniczków. Zawsze brałam je za tę skorupkę i znosiłam z ulicy, żeby nikt nie przejechał. Tak samo żaby. Te to uwielbiam. Nie pozwalałam eMowi kopać na jesień tunelu, bo żabki zrobiły sobie w nim domek na zimę. Ganiałam za łopatą i je przestawiałam z kąta w kąt. Do ślimaków bez skorupki to już sentymentu takiego nie mam, ale każdego robaczka szanowałam. Nawet dziś mi się zdarza wrzasnąć gwałtownie, żeby ktoś uważał... bo pajączek idzie. Był czas, kiedy miałam opory zabić muchę. |