Fragment planety Ziemia |
Janinko, bardzo, bardzo Ci dziekuję za te słowa! Dziękuję, że myślisz o mnie i podsyłasz mi energię, to bezcenne dla mnie, mówię to całkowicie serio. Może ja dzięki temu w ogóle daje radę?! Czasem czuję się sama we wszechświecie ze swoją słabością, a tu jednak nie, ktoś mnie wpiera z oddali... Dziękuję!!! Czy ja wiem, a może ten podjazd do Malachitu jest bardziej stromy niż mi sie wydaje... Ja to pamięć mam kiepską i dawno tam nie wjeżdżałam... ![]() Pat, z tym zdrowieniem to jeszcze troche potrwa. Wersalu to raczej nigdy nie będzie, bo jak na jednym końcu skończę czyszczenie, to na drugim już od dawna będzie na nowo zarośnięte ![]() ![]() ![]() Och, ale sie rozmarzyłam... Ale mnie ponosi... Wyobrażam sobie taką np. sytuację - rano mówię: Panie np. Mirku albo pani np. Jolu, proszę dziś przeciąć zawiązki na Jonhagolg, powtorzyc oprysk coca-colą na Alexandrach, podlać tawułki na dużej cienistej, jak pani/pan skończy, prosze wziąc traktorek i skosić w zachodniej części wokół bukietówek, bo tam juz trawa wysoka... Ja beðe robic sadzonki w warsztacie ogrodniczych, w razie pytań... I ona/on to ROZUMIE, WIE JAK TO ZROBIĆ I ROBI. WYOBRAŻACIE SOBIE?! To by było coś ![]() Wracając do rzeczywistości... To cieszę się, że w suchszych miejscach cienioluby dają u Ciebie radę, zreszta to chyba prawie zawsze tak jest, że tam gdzie jest cień, to wcale nie jest mokro, bo albo są drzewa albo ściana i tej wilgoci starcza na chwilę, a potem znów wszystko wyssane... |