Kiedy zakwitną piwonie
Muszę przyznać, że jestem w nastroju nie bardzo...
W weekend było strasznie gorąco; jak jechaliśmy to przy drodze 47 stopni, a w powietrzu ponad 34. Uffffff!
Na dodatek wilgotno i duszno.
Ja starałam się nie ruszać ze skraweczka cienia, ruszyłam się po 18:00 żeby wsadzić trochę roślin, ale po pół godziny znów się schowałam cała mokra i zgrzana. Ruszyłam do boju dopiero o zachodzie. A wtedy aktywują się też komary. zmieszany
Nie funkcjonuję w upale. Pełne słońce nie dla mnie.
Nie znoszę tłustych kremów z filtrem 50, ale muszę.
No i dopadła mnie depresja, nie wiem czy zwalić ją na moje leki, czy na widok zastępów ślimaków, które objawiły się po zmierzchu sunąc w stronę warzywnika i kompostownika.
Eksterminowałam ile mogłam. Ale trawa jest pełna tych malutkich. Ręce opadają. płacze

Ale przynajmniej zakwitły pierwsze róże.

Ritausma.





Hurdalsrose.





Krzewy też całkiem fajnie wyglądają.





Kosaćce polskie...



... i amerykańskie (dostałam kłącze od mamy) - nie widać tego na zdjęciach, ale te mają większe kwiaty (jak wszystko w hameryce - przecież musi być większe oczko).



Zobaczyłam parę tzw. "krokodylków" (niedawno usłyszałam to określenie), czyli larw biedronek, z czego się bardzo cieszę, ale i tak jest ich za mało.

Więc pryskamy rośliny przeciwko mszycom mikroorganizmami z wyciągiem z wrotyczu.









  PRZEJDŹ NA FORUM