Rozmowy przy kawie (12) |
Bry i ja. Wróciłam wczoraj , dziś grzeję się w domeczku. Choć w ostatni dzień pobytu pogoda była cudna, dzieci w krótkich gatkach , boso po piasku biegały. Ja też zaszalałam, krótkie gatki ubrałam i biegać musiałam, tak mi było zimno Wracaliśmy przez Poznań, pozwiedzaliśmy , niestety na koziołki się spóźniliśmy. W domciu po 22 , dziecko się ucieszyło, wreszcie poznało jak to bez matki jest hihihi... Dziś jak się przytuliła to obu nam się film urwał na kanapie po śniadaniu . Ja wstałam , bo wszystko mnie od kościstego słonia bolało , a ona spała w najlepsze jeszcze. Wyszłam na ogród i się podłamałam... Wszystko zarośnięte po pas. Plewiłam trochę, spazmatycznie i chaotycznie , aż czas było na zakupy pojechać, bo w lodówce echo . Dziś , a właściwie od dawna mam dylemat , we wtorek mam podobno ostatnią rozprawę, no i nie wiem skąd wezmę kasę na adwokata. Po prostu mi się skończyła. Szlag , muszę coś do poniedziałku wymyślić , ale co? Bladego pojęcia nie mam. A , kredytu nie dostanę, brak legalnych źródeł dochodów. Nie wiem, chodzę i się gryzę. Obiecałam sobie ,że nie będę mu źle życzyć, ale już gościa mam tak dość , że by go .... ehhh Idę słuchać jak moje dziecko gra, trochę serce pocieszę. |