Podczas naszego ostatniego pobytu w ogródku na łące wreszcie udało nam się doczekać koszenia.
A czekaliśmy od zeszłego późnego lata, bo jeden sąsiad nie wywiązał się z umowy (dotacje od naszego pola brał, ale kosić się nie chciało), a co gorsza jeszcze nam innego gościa od koszenia odstraszył, bo za naszymi plecami mu nagadał, że to się nie opłaci i za dużo czasu z tym zejdzie! A jemu samemu się traktora wyciągnąć nie chciało, mimo że za płotem mieszka.
Jednak kolejny gość przyjechał z sąsiedniej wsi, chciało mu się i opłaciło, zrobił to dokładnie, mimo, że musiał nasze nasadzenia omijać - i nic z tych nasadzeń nam nie skosił przy okazji.
Tylko kurczę jest problem, bo nie zrobi nam tych zabiegów agrotechnicznych, na które liczyliśmy w lecie, bo będą żniwa i on ma wtedy straszny zapieprz. A ludzi ze sprzętem brak, jak widać.
kot (lub kotka) znowu przyszedł, wyłożył się na trawie i nic sobie z traktora nie robił, nie obawiał się w ogóle, że może na mielone zostać przerobiony, jak się położył, tak leżał
mała tawuła, rozmnażana z patyczka, zakwitła
to chyba żuraweczka jest, może 'Stoplight'??? - pomożecie w identyfikacji?
bodziszki, a w tle dom sąsiada, który to dom mi strasznie w robieniu zdjęć przeszkadza
wczesne liliowce
wielosiły - bardzo je polubiłam
na pierwszym planie natura nieujarzmiona; czosnki u nas zaczynają kwitnąć
wreszcie widać, że jakieś krzewu posadziliśmy, tu po lewej (przy miedzy) są kaliny, no i jeszcze wierzby (te pokręcone) szybko urosły
i tzw. hiacyncik hiszpański
|