Wiejski eksperyment Pat - czwarta wiosna na wsi |
Nadal odczuwam pewien dyskomfort z powodu powrotu do własnego domu po cudownym weekendzie... magia Baśniowego Zakątka sprawia, że człowiek bardziej krytycznie spogląda na własną ruinkę i łąkę udające dom i ogród i popada w lekkiego doła z powodu ugruntowującego się przekonania, że sam nigdy swojego domu i ogrodu nie ogarnie Z drugiej strony, jako że zainspirowana wizytą w Łodzi pochłaniam "Ziemię obiecaną", stwierdzam, że wcale nie jest tak źle: zarobioną robotnicą w manufakturze nie jestem, znudzoną żoną magnata włókienniczego też nie, więc w zasadzie nie ma powodów do narzekań Dom i jego potrzeby remontowe na razie omijam wzrokiem i myślą, ogród choć nieokiełznany, ma jednak obiecujące, a nawet przekraczające oczekiwania zakątki, jak rabata cienista - naoczny przykład, co powstaje, jak ogrodnik-neofita nasadzi kupę roślin jedne na drugich, bo nie wierzy, że kiedyś się rozrosną Skutki nieprzemyślanych nasadzeń widać też nad rzeką, gdzie róże i krzewy rosną bujnie, ale przed nimi jest totalny misz-masz, na który już zamierzam się łopatą Jak obrobię trawnik i zasieki, to wszystkie rabaty przypłotowe czeka rewolucja: A poza tym róże stoją w blokach startowych, czekając na słońce: Eksplodowała kolorami przecudna azalia Gibraltar: Kwitnie jarząb szwedzki: i sadzony miesiąc temu tamaryszek: A żurawki w koncu wyglądają jak powinny: A po wszystkim przewala się stado kotów z nowym liderem, niegdyś rudą kupką nieszczęscia, obecnie przyczajonym tygrysem: A w następnej odsłonie zdjęcia frontu domu, z którego aktualnie jestem najbardziej dumna, choć nieco przerazona ekspansywnością róż |