I u nas znowu ulewa Ale zdążyłam zaliczyć moją trasę rowerową - dziś bez zdechnięć i bez żadnej przerwy Tam i z powrotem Nawet na słonko się po drodze załapałam. Ale pogoda zmienia się jak w kalejdoskopie i z powrotem modliłam się, pedałując ile mogłam, by nie lunęło. Przed dom zajechałam w pierwszych kroplach deszczu. Tempo z uwagi na groźbę zmoknięcie też było większe, więc i na efekty liczę choć nieco wyraźniejsze. W pracy też mam niezłe tempo, bo do piątku muszę parę rzeczy załatwić, a w piątek - PKP i Wiedeń Słowem, żyje na wysokich obrotach, czego niekoniecznie wam życzę Idę looknąć co słychać u innych i znikam w czeluściach mojego uzasadnienia. |