Fragment planety Ziemia
Ech... Robotny kochanek... marzenie... lol

Masz na mysli, Beti, że nie dogada sie z psem w budzie? lol

Mąż... No, właśnie, najbardziej przydałby sie robotny mąż, byłoby najprościej. Czemu to takie trudne jest?? Ta płeć to jakieś osły, jak już pisałam u Eli zakręcony (Jeśli to czytasz, kochanie, to świetnie! Poczytaj kilka razy uważnie pan zielony I nigdy nie zapominaj, że gdybym Cie nie lubiła, to juz dawno bym Cie zabiła. Nigdy o tym nie zapominaj.) Chyba zostanę lesbijką przez wyrozumowaną decyzję pan zielony Tylko tak sie nie da... No, dobra, nie będę lesbijką, ale zamieszkam z kobietą, która tak jak ja, bedzie chciała pracować we własnym domu i własnym ogrodzie, w przeciwieństwie do tej płci bedącej wynikiem mutacji, pomyłki ewolucji wesoły O! Czy ktoraś z Was próbowała? Nie? Fatalnie, znowu musze eksperymentowac na sobie.



A co tam w rolnictwie? A haruje sie, haruje... Sie kosi, sie rwie chwaścior i doły ryje...

W tym arboretum (przyszłym, nie szkodzi) jest GO (Główny Ogrodnik) i MPO (Młodszy Pomocnik Ogrodnika). Ten ostatni raz sie wykazuje wydajnością pracy, a raz obija się jak tylko może, więc liczyć na niego nie można, żadne plany, w ktorych on jest uwzględniony nie mają sensu, bo nigdy nie wiadomo, na co mu neurotyzm wrodzony (płciowy) i osobisty pozwolą pan zielony Zatem mózgiem, motorem napędowym i siłą roboczą jest tu Główny Ogrodnik - niezła fucha zakręcony


W piątek wieczorem MPO kosił traktorkiem. Sporo przekosił, chwała mu za to.
W sobotę bolała go głowa. OK, każdy ma prawo źle sie poczuć.
W niedzielę czuł sie dobrze, ale nie miał ochoty zakręcony W końcu odgoniony prawie batem od telewizora wziął sie za sprzątanie wielkiej kupy drewna na rozpałke, które przywiezione z tartaku prawie rok temu zakręcony do tej pory leżało na podwórku zakręcony i oczywiście już zaczęło gnić od spodu zakręcony bo MPO nigdy jakoś nie miał ochoty się nim zająć zakręcony GO wymyslił, gdzie przenieść drewno, żeby dało sie to zrobić w miare szybko, MPO użył do tego samochodu GO z hakiem i przyczepką. MPO ładował drewno na przyczepke i przewoził, GO pomagał i tak udało sie do wieczora uprzątnąć wielką kupę pan zielony GO błogosławił ten święty dzień, w którym kupa zniknęła bardzo szczęśliwy
Po uprzątnięciu i wygrabieniu ukazała sie goła ziemia, bo trawa oczywiście wygniła. Łyse klepisko, jakies 20-25 m2 na których trzeba posiać trawę.





A tu różne fragmenty terenów odzyskanych i przygotowanych do sadzenia drzewek i krzaczorków






Tu już w dużej mierze posadzony szpaler, niestety nie wszystkie jodełki przetrwały kontakty z zajacami i sarnami...


Szaleństwo starych jabłoni, bajecznie kwitną i pachną









Nowa jabłonka w nowym sadzie też daje popis


A to malutka jeszcze jabłoń ozdobna


W sadzie jest też inna radość, pierwsze pąki kwiatowe na czarnej malinie

Jest tylko znowu problem z MPO, bo x czasu temu obiecał GO, że zrobi podporę do tej czarnej maliny... Oczywiście żadnej podpory tam NIE MA (yyy, Aniu, gdzie dokładnie się składa papiery rozwodowe? pan zielony pan zielony zakręcony ) GO sam musi zrobic podporę, jak zwykle diabeł


  PRZEJDŹ NA FORUM