Fragment planety Ziemia
lol Bóstwo ogrodnicze mnie rozbawiło lol Ja średnio nadaję się na bóstwo, jakiekolwiek, ale fakt, że zapitalam ile tylko daje radę lol bo bezgranicznie mnie wkurza ten buszo-chaszczo-ugór i chce wreszcie zrobić z nim to, co juz dawno zaplanowałam zakręcony Oczywiście, że pracy jest ogrom, ale jest takie proste powiedzonko: "Jak się robi, to się zrobi" oczko Co dla mnie znaczy, że choć jest bardzo duzo do zrobienia, to systematyczne dążenie pozwoli osiągnąc stan docelowy. Przez stan docelowy rozumiem tu oczywiście nie tyle gotowy ogród, bo ogrody nigdy nie są gotowe, co raczej całkowite oczyszczenie działki z dzikich maliniaków i jeżyn i obsadzenie drzewami i krzewami w podstawowym zakresie, tzn. takim, który osłoni ogród od wiatrów i da ogólny zarys. No! oczko lol

Dziś od rana padało, więc nie byłam żadnym tytanem pracy. A szkoda, kurczę, bo przez to, że walczyłam całą wiosnę (bo teraz to juz prawie lato oczko ) poza ogrodzeniem, to podwórko zarosło i pilnie potrzebuje interwencji. Teraz sie troche przejaśnia, ale niestety trza pojechać do miasta po jakies zakupy i do apteki, gdzie wydam pieniądze na "dropsy" diabeł a mogłabym przeciez za nie kupic jakieś fajne rosliny diabeł ...I posadzić je na tych ziemiach odzyskanych od okupacji jeżynowej na przykład... Nic to, taki los, taka karma, czy jak tam zwał. Jutro będzie lepsze.

Pod dachem tez jest co robić. Np. trzeba wreszcie przeszlifować deski na stół pod kasztana. Stare ławki i stół rozpadły się definitywnie w zeszłym roku, nowe ławki zostały zrobione, ale stół tylko w połowie, tzn. jest gotowa metalowa konstrukcja, ale nie ma blatu. Konstrukcja stała sobie całą zimę w korytarzu i nadal stoi zmieszany co znaczy, że pod kasztanem jest na czym usiąść, ale nie ma na czym postawić kawy poruszony Tym razem postawiłam na wiekszą trwałość (mam nadzieję) i zarządziłam, że nogi mebli będą metalowe, a siedziska i blat z desek. Zwykłe, prościutkie, w tym prymitywistycznym otoczeniu inne i tak by nie pasowały. Chciałam, żeby deski były pomalowane na jasny zielony kolor, ale Małż nie chciał diabeł Chciał klasyczny brąz, tradycjonalista, tfu lol oczko No dobra, mówię, w końcu kompromis to jedyna droga do względnej zgody w związku, ale niech to będzie brąz pt.: dąb rustykalny albo ciemny dąb... OK, Małż sie zgodził. Tak sie złożyło, że Małż kupował bejcę sam, przywiózł, czytam, na puszce napis "ciemny orzech" diabeł diabeł Mówię przez zęby - kochanie, to jest orzech, a miał byc dąb taki dziwny A Małz na to: Tak? A to nie to samo? O, w mordkę! -pomyslałam- zaraz go uduszę! diabeł Małz widząc, że jestem zła, pytał, czy ma pojechac i wymienić, ale jednoczesnie przekonywał mnie, że przecież bardzo ładny brąz i praktyczny i jemu sie podoba i w ogóle... Dobra, niech będzie orzech zakręcony To jest taki "jedynie słuszny brąż", który widuje sie na wszystkich gotowych produktach ogrodowych, będzie jak wszędzie i u wszystkich, ale skoro tobie tak sie podoba, to niech będzie lol No i jest brąz. Dobra. Brąz jest dobry, umówmy się, że brąz jest dobry pan zielony Następnym razem pomaluje sobie na liliowo i niech spróbuje sie odezwać! diabeł oczko




  PRZEJDŹ NA FORUM