Wiejski eksperyment Pat - czwarta wiosna na wsi |
Misiu a bo jak muszę dziewczynki ogarniać i o mamę dbać, a jeszcze chcę sama coś zobaczyć, to mi trochę koncentracji brakuje, żeby o aparacie pamiętać, ale postaram się na kolejnych wycieczkach poprawić. W tę niedzielę chciałam z dziewczynkami na Ostrzycę Proboszczowską się wdrapać, ale na razie prognozy nie są pomyślne... Zuziu fakt, Czechy to dawne Cesarstwo Z drugiej strony w czeskich Sudetach, gdzie teoretycznie zabudowa zagrodowo-wiejska powinna być podobna jak u nas, też ten austriacki styl raczej dominuje. Tylko w samych górach jest ta typowa zabudowa karkonoska, a już ciut dalej bardziej okazałe wille czy domki typu dworkowego. A teraz wracamy do ogrodu, gdzie nie wiem sama, czy cieszyć się, że w końcu popadało, czy nie? Kwiaty pięknie poszły do góry, ale łeb w łeb z nimi niestety chwasty i będzie jak zawsze "Znajdź kwiatek wśród mleczy" Ponieważ upał był dziś dość konkretny odpuściłam sobie ponowne odchwaszczanie, poczekam aż podrośnie fest i wzięłam się znowu za teren pozasiekowy, mam nadzieję, że plecy wytrzymały, ale starałam się oszczędzać. R. w weekend wywiózł cegły i naszym oczom ukazała się...kolejna warstwa tym razem zupełnie zlasowanych cegieł, przekładanych oponami, drewnem, butelkami z nieznaną zawartością i szmatami...a wszystko dokładnie przerośniete pokrzywami....nic to odkopie się i to, na razie jedne grabie złamałam, dwie taczki pokrzywowych korzeni wywiozłam i nieco przejaśniało: tutaj wczoraj wykonałam to samo i czym prędzej posadziłam ogniki, azalię i funkię z płonną nadzieją, że będą rosły szybciej niż pokrzywy, których szczątki korzeni z pewnością w ziemi zostały: Z przodu donice z pomidorami...a zasadniczo wspomnieniem po nich, bo zdaje się, że to ślimaki...no coś połowę sadzonek zeżarło Czyli będzie jak zawsze, dwa miesiące pićkania się z rozsadą zakończone wizytą na ryneczku i kupnem gotowców A poza tym, po raz pierwszy zakwitnie mi jarząb szwedzki: azalia już tuż tuż: mieszanina złotlinów kwitnie wściekle: I takie tamy rozbuchane po deszczach: A to plon działań weekendowych R. (nie pytajcie, czemu zamiast robić rzeczy fajne, ale nie pierwszej potrzeby, nie bierze się za łazienkę...ja też nie wiem ) Piramidka do nakrywania piaskownicy jest powiedzmy sobie umiarkowanie trafiona, bo mocno nieporęczna i po otwarciu zajmuje spory teren pozasiekowy, gdzie chciałam coś sadzić, ale trudno...może się do ostrzenia żyletek nada? |