| Rozmowy przy kawie (11) |
| Iwonko - jak ja Ci współczuję! Pamiętam, jak przygotowywałam się na przyjazd gości przed komunią syna... też wszyscy byli z daleka i większość przyjechała już wcześniej. Wieczorem przed "godziną zero" miałam takie nerwowe telepanie, że leżałam w łóżku i myślałam, że coś mi się złego zaraz stanie, bo dosłownie wszystko mi latało w środku. A mój mąż cóż - oaza spokoju i kwiat lotosu na tafli jeziora, co oczywiście wkurzało mnie jeszcze bardziej! Weź Ty sobie zaordynuj jakieś łagodne kropelki i to najlepiej już od jutra, bo szkoda nerwów, a przeżyć to trzeba. Wybaczcie, że się mało odzywam (choć czytam kawowy na bieżąco), ale mam kumulację prac fizycznych i umysłowych. W niedzielę wysłałam 2 prace zaliczeniowe (mailem), działam w ogrodzie, jeżdżę do pracy a w piątek do Poznania - kierat się kręci. W dodatku w ubiegłym tygodniu miałam sporo nadgodzin, radę pedagogiczną i w rezultacie na 4 dni robocze 3 razy wróciłam ok. 18.00. Letko padnięta jestem. |