Wiejskie zarośla, czyli przypadki szalonej Beatki |
Przyłączajac się do Pat i Bei w poszukiwaniu robotnego kochanka moje oczekiwania i próby zakamuflowania w/w tak,aby ani kozy,ani Szkodnik i Sunia o Pani Tesciowej nie wspomnę,spaliły na panewce..bo jeszcze nie mam takich zagęszczonych ogrodów jak Ewa Rozalka..a poza tym u licha,musiałby te ogrodowe prace jednak wykonywać wieczorową porą,coby rodzony mąż sie nie poznał..a sąsiadka nie zzieleniała z zazdrosci.. Może poznałby sie za dnia,o co kaman? Wszystko zrobione,a przeciez to nie on.. No cóż...robotny kochanek nadal w kwestii marzeń..: Majówka za moich czasów...taak juz jestem w takim wieku,że mogę tak mówić..no więc za moich czasów majówka to nie 4 dni grillowania w ogródkach,tylko rozpoczęcie Majowego Nabożeństwa..oj,Pani Matka zawsze tego pilnowali,zawsze.. Ale przecież praca też modlitwa,bo skoro zawsze prosimy Bozię o zdrówko,o słonko i o dorodne roslinki .. Pogoda nijaka..znaczy dla mnie..bo mimo,iz jestem dosć duuużą dziewczynką i tłuszczyk mnie okala i tu i tam..to mi zimno..szczególnie jestem wrażliwa na wiatry..o,boszsz...nie na WIATRY,tylko na wiaterki o różnych imonach lub tez tych bezimmiennych co latają znienacka po moich korzonkach albo rwach kulszowych.. Poza tym te oskrzela mnie dosć wykończyły i zwyczajowo nie mam sił..zapasy potasu i magnezu w organiźmie wypłyneły razem z potem gorączkowym..byle co zrobię i zmęczona jak stuletnia babka..przy czym ciocia mojego Szkodnika,panienka lat 89 i po endoprotezie biodra,bryka jak moje młode kózki i wypasiony ma warzywnik i sadzi ziemniaki ręcznie Mimo braku kochanka,po kolejnej awanturze udało mi sie Szkodnikowymi łapkami przygotowoać poletka pod warzywa. Na obecną chwilę mam wsadzoną dymkę bo już wyłaziła zielona,posianą rzodkiewkę i marchewkę. Tyle sił mi starczyło.A jeszcze znawoziłam hortensje a i zakochałam się w podagryczniku..nagle mi potrzebny w ilościach hurtowych,bo zrobię z niego gnojówkę...dorzuciłam też trochę pokrzyw..te jakoś w mniejszej ilosci rosną..nie...kozy chyba nie żrą..muszę sie przyjrzeć...bo podagrycznik na ichnim podwórku zeżarty.. Tulipany kończą,ale krzoki zaczynają...a wiadomo,że ja kocham krzoki...duuuże i duuużo.. szyszunie na koreance No,pęka wreszcie.. A na lilaku sensaction mszyce.. Tawuła szara ładnie kwitnie,ale zapaszek niekoniecznie miły.. Niezmorodwana forsycja.. A to jeden z moich ulubionych krzoków..złotokap,oj będzie kapał złotem,będzie.. Pęchęrznica sie złoci.. I lilak perski sypnie się..w ub.roku chorował.. zielono mi..na pierwym planie hakuro na krzaku,potem mandżurska,potem krzewuszka cośtamcoś..no i reszta hebździ.. moja uprawa zwisłych truskawek..miałam 5 donieczek..jest chyba 3..tu na brzózce.. Reneta szara się stroi.. Z ogródka koziego..Irenka I jej siostra bliźniaczka,a moja faworyta Kasia https://www.youtube.com/watch?v=CSJAECVIkhU&feature=youtu.be Miłego oglądania |