Gdzie tam wodery! Wodery nie wystarczą, trzeba zbrojony, jak przeciw rekinom, strój płetwonurka i koniecznie z butlą gazową, żeby nie oddychać powietrzem atmosferycznym i przypadkiem nie wciągnąć żmiji nosem
Jak goście do mnie przyjadą, to będę ich oprowadzać po działce na kosiarce 
A serio, to nie dam sie zwariować. Oczywiście, że jest zagrożenie, zwłaszcza dla psów, bardzo mnie to martwi, ale przecież trzeba życ normalnie i dalej normalnie zakładać ogród. Nie mówiąc o tym, że im lepiej zagospodarowany ogród, tym mniej chętnie będą w nim przebywać żmije. Zamierzam też oczywiście zastosować odstraszacze na szerszą skalę. Wyczyszczony, wykoszony ogród powinien byc w miarę bezpieczny, gwarancji to nie da, ale większe bezpieczeństwo tak. Docelowo, to muszę zarobic kupe kasy, wykupić okoliczne działki i wszystkie wysprzątać i kosić do czysta...  Tylko najpierw to muszę, kurczę, wreszcie wyleczyć się z borelki 
A propos... Wczoraj postanowiłam zrobic dla siebie coś dobrego, tak odrobinę, jako małą rekompensatę za ten ciężki tydzień. Pojechałam do szkółki, którą wyczaiłam juz dawno w necie Jest to dawna szkółka leśna, w dobie przemian gospodarczych została sprywatyzowana, nadal zaopatruje leśnictwa, ale ma też sadzonki w doniczkach w sprzedaży detalicznej. Mają parę gatunków, których nie kupi się w przeciętnej szkółce ogrodniczej. Wczoraj nabyłam azalie Schlippenbacha i azalie gandawskie. Rzec mozna, rarytasy Idealne azalie dla mnie, bardzo mrozoodporne i rosną wielkie, gandawska dorasta do 3m Takie roślinki to ja lubię Przynajmniej człowiek widzi, że coś tam rośnie No, są jeszcze małe, ale liczę na nie Teren pod nie oczyściłam cięzką pracą, teraz trza doły pokopać, ziemi kwaśnej zadać...
No i przy tej okazji poznałam sympatycznego właściciela owej szkółki, który jest byłym leśnikiem i ...ma ...no co może mieć? Oczywiście boreliozę! Oczywiście rozmowa była o azaliach, ale musze powiedzieć, że od razu coś mi "nie pasowało" w jego sposobie poruszania sie i schylania widać było, że go to męczy, poza tym od razu rzuciły sie w oczy problemy z pamięcią. Gdy ja dostałam zadyszki pod niewielkie wzniesienie, on przyznał się, że ma tak samo i zaczęła sie rozmowa. Boreliozę zdiagnozowano u niego, gdy pracował jako leśnik, leczono go kilka tygodni i na tym koniec. Podałam mu namiary na moją lekarkę. Pogadaliśmy, m.in. o tym, że sarny lubią zjadac nasadzenia i że trudno na nie znaleźć sposób, poza ogrodzeniem całości ogrodu i pojechałam. Mam nadzieję, że sie facet wyleczy, choć po tylu latach, to go czeka taka sama "jazda" jak mnie Do tej szkółki to ja jeszcze wrócę, bo jest jeszcze pare fajnych rzeczy do kupienia. Właściciela moge nie spotkać, bo nie zawsze jest na miejscu, czasem jest tylko pani, która sprzedaje i pilnuje interesu. Myśle sobie, że jeśli zacznie się leczyć, to tym bardziej może go nie byc w szkółce, bo może leżeć w łóżku zwalony z nóg przez herxy
No, zobaczcie, jaki wczoraj był dobry dzień - kupiłam ciekawe azalie i uratowałam chorego od bezradności wobec boreliozy. To był dobry dzień
A to Alexander McKenzie, patrzcie, jaki dorodny krzak sie z niego robi... Lubię te kanadyjki, posadzę ich więcej na pewno.

|