Krzysztof! A Ty może wolny jesteś??!! Bo, wiesz, skoro jestes bardziej skory do roboty w ogrodzie...
A ja muszę zamieścić dziś liczne sprostowania do wczorajszego wydania gazety. Okazuje się, że wkradły sie liczne przekłamania.
Zaczynając od Małża... To nieprawda, że on ma jakiś kiepski telefon, ależ ma (oczywiście) całkiem wypasiony aparat, tamten słaby to był tylko chwilowy aparat zastępczy (?)
Aby oddać sprawiedliwość, muszę powiedzieć, że wczoraj sie wykazał. Zwłoki leżały w łóżku jeszcze dość długo, aż w końcu sie podniosły. Snuły się, wypiły kawę, potem drugą potem zapaliły kolejnego papierosa i piły herbatę potem włączyły laptopa Stwierdziłam,że mam go dość i idę. Wtedy nagle przyszły (te zwłoki) ubrane w dres z lekko przykrótkimi spodniami, bo po praniu zapomniałam naciągnąć, z kapturem na głowie, i z raperskim zaśpiewem, zapytały : "Siostro, to jaki jest plan?" Raper w przykrótich portkach mnie nawet minimalnie rozbawił, więc odpowiedziałam po rapersku: Bra-cie, ga-łę-zie, bra-cie, ba-dy-le, i tra-ktor z przy-czep-ką, bra-cie bierz... No, muszę przyznać, że raper sie wykazał przy robocie. Tak sobie myślę, że on, gdy włączył laptop, to sobie poczytał, co o nim napisałam i wjechało mu na ambicję... (Cześć, kochanie! ) Sama bym w życiu tyle nie zrobiła. Ja nie mam takiego tempa, jak on. Ja muszę wszystko robić powoli i często odpoczywać, bo inaczej szybko padam i nie zrobię nic. A Małż szybko chodził i szybko wykonywał czynności. Wyniósł i wywiózł kilka wielkich stert gałęzi i kilkanaście chyba worków suszu z drobnymi patyczkami i szyszkami, ciężkich jak diabli. Potem skosił traktorkiem kawał ugoru. Ja w tym czasie wygrabiłam kilka miejsc pod drzewami i krzewami i wycinałam jeszcze gałęzie. Potem zrobiliśmy dłuższą przerwę na obiad, a po obiedzie czyściliśmy miejsce pod świerkiem za stodołą. W tzw. międzyczasie Małz przykleił wreszcie oderwaną listwę drzwiową w moim aucie. Jeździłam z tą listwą zaczepioną gumkami recepturkami od paru miesięcy, bo najpierw było poniżej zera i żaden klajster by nie złapał , a ogrzewanego garażu nie mam, a potem jakoś nigdy sie nie składało. Najpierw to nawet mnie bawiło, że mam auto na gumkach, ale jednak na dłużsżą metę to już mi przestał odpowiadać taki slams, wystarczy, że mam dom-slams, auto ma swoje lata, ale jest w niezłym stanie... Wieczorem polegliśmy, tzn. ja poległam, a Małż był trochę zmęczony
Dziś miało padać, ale jak dotąd nie pada. Rano poszłam z aparatem, żeby uwiecznić efekty naszych wczorajszych wysiłków.
Teren między czarnymi bzami a modrzewiem, ostatecznie oczyszczony i skoszony przy ziemi, dawniej wielkie jeżynisko
Kawał oczyszczonego terenu w części północno-wschodniej
Tu też był busz i chwaścior
Widok bardziej z góry, resztka gałęzi czarnego bzu, której już nie zdołaliśmy wytachać, bo nas wieczór zastałi czysty skoszony teren
W głębi graby i daglezja, a z przodu kupa grubszych gałęzi do obróbki, zostawiliśmy na miejscu, bo trzeba je pociąć, z tego to taczka opału będzie, ale nie ma czym, bo rozrusznik do piły jeszcze nie przyszedł
To... to jest miejsce, które czyściłam w pocie czoła... Słońce akurat grzało ostro, a ja wycinałam suche gałęzie wijąc się w najróżniejszych pozycjach, także na czworakach. Potem wygrabiłam susz i szyszki, a na koniec wykosiłam. Dawno, dawno temu...posadziłam tu świerk, dwie jodły i sosnę. Swierk ma sie dobrze, urósł na jakies 7m, jedna jodła została całkowicie zjedzona przez zające, druga jak wuidać w dolej partii została ogryziona, ale wyżej jest ładna, a sosna wyrosła pięknie i przewróciła się. Sosna jednak żyje, dolne gałęzie zaschły, a reszta rośnie do góry, uważamy,że wygląda malowniczo. Całe to miejsce wymagało oczyszczenia i koszenia. Gdy bedzie piła dotnie się jeszcze,co trzeba.
Zaczynają kwitnąć czereśnie ptasie, które posadziłam tu lata temu, właśnie po to, żeby o tej porze patrzeć jak kwitną
Tu widać ich pnie i oczyszczony pod nimi teren. Sadziłam je jako małe siewki,teraz mają po jakieś 8m wysokości...
No, a to gwóźdź programu, oczyszczone miejsce pod największym świerkiem. Zarosło tam czarnym bzem, jeżynami i chwastem oczywiście, a od wczoraj, proszę bardzo, czyściutko, wycięte, wygrabione, wykoszone.
Kiedyś tu, między kamiennymi słupkami była rabatka, parzydło leśne, zawilce i coś tam jeszcze, nie pamiętam. Parzydło jeszcze żyje.
Na podwórku też chwilami coś robiłam, opieliłam rabatke z Alexandrem McKenzie, rabatka wyczyszczona, ale wokół chwaścior, bo na podwórku jeszcze nie było koszone z braku czasu. Trzeba będzie zając się tym szczawiem końskim,bo ma się za dobrze...
Druga rabatka tez wyczyszczona,no prawie...
No i żeby nie było, że tylko orka na ugorze i nic dla oka...
(Podagrycznik ma się dobrze)
|