Bry. Co do alergii, też ja przerabiam właśnie. Najstarsza z ciągle zapchanym nosem chodzi, więc wczoraj zrobiłam testy. Wysprzatałam do południa pokoje dziewczyn, wytrzepałam materace, wywietrzyłam pokoje i pościel, zmieniłam powleczenia, pomyłam podłogi. Zrobiłam stertę prania, którą będę prasować przez 3 dni. Potem prawie padłam jak betka, gdy się okazało, że rodzice jada kończyc szklarnię. Padnij, powstań i znów do roboty. Doszło więc sadzenie przywiezionych roślin, przesadzanie 3 wielkich krzewów jeżynomaliny. Gotowanie obiadu dla wszystkich, siedzenie z dziećmi nad lekcjami. Nad angielskim do późna z gimnazjalistką, bo wzięła była się załamała i straciła wiarę w siebie. Musiałam szybko działać i podbudować jej wiarę w siebie. Pokazałam jej, że nie jest tak źle i odkryłam, że sama dużo jeszcze pamiętam. Moja córa też była w szoku. Myślała, że tylko tatuś jej umie pomóc. A tu niespodzianka. testy i słówka skończyłyśmy po 22.00 prawie. Padłyśmy obydwie. Dzis też od rana zapiernicz, bo to sprzatanie mnie tak czeka codziennie. Na wieczór podałam Flonidan i zapytałam jak tam nosek. Dowiedziałam się, że odepchany. Czyli jednak... Teraz mnie czeka ciagłe ganianie ze szczota i dbanie o ich pokoje, coby zminimalizować problemy. Z dywanów dawno zrezygnowałam, ale to za mało. Firanek też nie mam ze względu na alergię. Do tego jeszcze dziś mnie czeka szlifowanie okien, czyszczenie, posadzenie Kaliny, posianie buraków, prasowanie, obiad, itd. Nogi już mnie bolą. Wszystko musze robić biegiem, żeby zdążyć, ale i tak nie wyrabiam. Ale mam aparat. Zakosiłam ojcu, to porobię zdjęcia. Tylko nie wiem kiedy wstawię. Pewnie dziś nie dam rady. A szklarnie kończyli przy latarkach i jeszcze nie skończyli, ale juz takie pierdułki zostały. |