Kiedy zakwitną piwonie
Marysiu, Elu, Janeczko, owszem mamy w planach umówienie się z kimś na orkę i bronowanie, tylko żeby to wyszło.
Chciałabym też obsiać teren facelią - wzbogaci glebę w azot, a owady zapylające będą miały pożytek.
Tylko muszę się rozeznać w temacie dotacji, żeby częściowo sfinansować jakoś te wszystkie prace.

Teraz, póki gleba jest pokryta roślinnością i przy odpowiedniej wilgotności wiosną i jesienią M daje radę z kopaniem.
Wypielona i odkryta bardzo szybko wysycha na powierzchni i się zaskorupia.
Dlatego zależy mi na ściółkowaniu, choć to sprzyja gryzoniom, ale może jakoś damy im radę.

Póki co większość terenu będzie kosić traktor, o ile uda nam się z gościem dogadać i go zmobilizować, bo zeszłej jesieni też nam zależało, ale gościu sobie nie przyjechał.

A mniejsze kawałki M już kosił kosą w tamtym roku, jakoś to nawet idzie. A jak nie idzie, to spalinowa podkaszarka idzie w ruch. Ale ja jej strasznie nie lubię, raz że hałasuje niemiłosiernie, ale najbardziej nie lubię jak trawę rozpirza na około. zmieszany

No i mimo, że ma osłonę, to jakoś M udało się uszkodzić korę na paru krzewach i drzewkach, na szczęście tych pozyskanych za darmo, łatwych do rozmnożenia, więc nie pomstowałam za bardzo, ale upomnienie dostał.


  PRZEJDŹ NA FORUM