...ja za to miałam nerwa na paniusię ze swietlicy..wrrr...bo moją Emi zgarnęłam ze szkolnego placu zabaw własnie w samej bluzie...Jutro sobie z nią pogadam...paniusia znaczy,jutro ,jak mi emocje opadną.Bo dziecko to wiem co ma w głowie małe, ale nauczycielka , która opiekuje się dziećmi chyba powinna wiedzieć ,że jak jest wiatr taki,że łeb urywa,i zimnica przeokrutna...to w kurtkę i chustkę jako pod szyją wypadałoby dziecko zaopatrzyć...A w ogóle po kiego grzyba dzieci na taką pogodę ze świetlicy na plac brać...no chyba ,żeby się latać nauczyły...ech... Mam tylko nadzieję,że mi się nie przeziębi...ja za nic nie mogę już opuszczać zajęć... |