Trzymajcie mnie dziś, bo wyjde z siebie daję słowo. A jak nie z siebie, to z domu. Albo rozniosę moje dziecko na milion kawałków, za bezddenną głupotę. Aniu-Sweety nie czytaj. Albo coś innego rozniosę. Po tygodniowej przerwie chorobowej i po pierwszym dniu w szkole, jeszcze zakaszlane i z katarem, moje dziecko wróciło w taki wicher bez kurtki. O czym to stworzenie myśli i czy w ogóle ostatnio myśli, to nie wiem. Na zmianę mam choroby, jedna po drugiej. Nie wychodzę z chorób, majatek na leki wydaję, odmawiam sobie wszystkiego, a moje dziecko zachowuje się, jakby rozumu nie miało w ogóle. Kazałam jej nie schodzić na dół, bo nie ręczę za siebie. Nigdy żadnej nie uderzyłam i niech tak zostanie. Mam dość; chorób, dzieci i wszystkiego. Niech żyje wolność... |