Wymarzony Baśniowy Zakątek cz.2
Ładną mamy zimę tej wiosny....... i sama nie wiem czy jajka malować, czy choinkę ze strychu ściągnąć. Wybaczcie, że imiennie nie będę odpowiadać, lecz czasu brak. W poniedziałek dotarło do mnie, że uciekł mi cały jeden tydzień. Byłam przekonana, że do świąt dwa tygodnie. Miałam w ten tydzień obrabiać ogród, a w kolejnym robić porządki i zająć się kuchnią..... Więc krzewy siedzą w wiaderku, kłącza dobrze opakowane w koszyku, a jałowców, które czekają na wsadzenie do ziemi już nawet nie podnosimy, bo to wietrzysko ciągle je przewraca.

Mąż podjął walkę, by gości przyjąć w nowym saloniku, więc maluje w miarę wolnego czasu..... czyli mamy powtórkę z rozrywki. Na poprzednie święta były szykowane 2 pokoje i pędzle odstawione były w dzień poprzedzający Wigilię, a teraz w Wielką Sobotę skończy, bo jeszcze trzeba meble ustawić, posprzątać..... Dom wariatów.

Co do rad psich.... Kilka zmian i będzie dobrze. Łatwo nie jest, bo Yogi to nie jest mały szczeniaczek. To około pięcioletni typowy wiejski burek. Jak pędzi, to jak czołg, nic, co stoi na jego drodze nie jest przeszkodą. I jeszcze to jego ulubione drapanie łapami tylnymi.... niczym wertykulator. Psy były ze mną zawsze, od urodzenia i dobrze sobie z nimi radzę. Karą dla Yogiego jest.... być w domu. Uwielbia stróżować, nie popuści nikomu. Mam nadzieję, że jak w przyszłości stanie betonowy płot, to będzie cisza na ogrodzie.....

Zmykam do kuchni.... nie wiem, czy nadrobię ten tydzień, który mi uciekł zmieszany Śniadanie świąteczne i obiad są u nas i wyjątkowo w bardzo okrojonym składzie. Będzie tylko siedem osób..... aż głupio.


  PRZEJDŹ NA FORUM