Dwa w jednym, czyli miejska dżungla
Beti u mnie też przylaszczki jakieś kapryśnie, dlatego tak się ucieszyłam, że ta wylazła łaskawie
Anitko och, no to chyba nie ma tego złego, że na Podlasie nasze nie pojechaliśmy w ten weekend: pogoda nie do końca sprzyjająca, a i W. z gilem do pasa. Ale już nam się chce na wiochę jak nie wiem co.
Bodziszki u mnie tylko niektóre się ujawniły, liczę, że i reszta ruszy z czasem. No, jeden niestety padł i to taki śliczniutki Giuseppe.
Z Kicią też gadamy, choć ona zwykle odzywa się tonem rozkazującymi roszczeniowym, więc to raczej wydawanie komend, a nie rozmowa bardzo szczęśliwy
Małgoś ależ Ty światła jesteś bardzo: przecież przylaszczka to po łacinie hepatica, a hepar to po grecku wątroba. Czyli przylaszczka-wątrobianka zgadza się! A mój potwór, niby Kredka, a wiadomo, że burek bardzo szczęśliwy
Aniu u nas teraz chłodno, jakieś +2, ale słońce śliczne. W lesie zacisznie i chłodne podmuchy wiatru tak nie dokuczają. Ja chciałabym różową przylaszczkę, ale jakieś ceny z kosmosu na allegro, dwie dychy za sadzonkę to chyba przesada.



  PRZEJDŹ NA FORUM