Rozmowy przy kawie (10) |
Dziś rano nadrobiłam zaległości na kilku kompostowych wątkach, które czytam stale i choć jest ich naprawdę tylko kilka, to na bieżąco nie mogę sobie pozwolić na ich czytanie, a co dopiero mówić o pisaniu. Naskrobałam też coś w swoim ogrodowym na Oazie i myślałam sobie: do kawowego dziś nie wchodzę, bo wsiąknę na amen. I miałam nosa! Bo weszłam teraz tylko się przywitać, ale zaciekawiona dyskusją o skrytoczytaczach musiałam się sporo cofnąć i poczytać dłużej. Głosu w dyskusji zabierać nie zamierzam, bo wszystko już zostało powiedziane i odgrzewanie kotletów nie ma sensu. Miałam dziś dzień dość pracowity, co prawda aura nie pozwoliła mi wyjść do ogrodu, ale skorzystałam z tego i umyłam 7 okien, takich wielkich, same szyby maja 160 cm wysokości. Jeszcze 3 zostały, to już chyba R. umyje jakoś kiedyś... Myłam te okna emocjami, żeby coś robić, czymś zająć ręce, bo myśli mam od tygodni bez reszty zajęte niewesołymi sprawami. Mamy problem w rodzinie; pracujemy nad nim, staramy się ponaprawiać co się da i dziś był bardzo ważny dzień, który sprawy wreszcie ruszył z miejsca, choć na razie cieszyć się nie ma z czego. Ale, jak to mawia moja mama: najważniejsze, że wszyscy jesteśmy zdrowi |