Rozmowy przy kawie (10)
Macham do Was z czystolandii....



Dni mijają spokojnie i bardzo leniwie, bo właściwie to tutaj nie ma co robić, bo Jo sam się sobą zajmuje, a ja to tylko posiłki dla nas szykuję i pralkę nastawię i to wszystko, nuda, lenistwo i jeszcze raz lenistwo, mężuś się śmieje, że znowu uciekłam z domu na wczasy, żeby odpocząć, bo jak wrócę to zacznie się ogród, akurat na robotę w ogrodzie wrócę i koniec z byczeniem się.

Wczoraj rodzinka zrobiła mi zakupy i jak to wszystko wnieśli do domu, to o mało nie padłam, bo my tylko we dwoje jesteśmy, a tu tyle jedzenia, mówiłam, że mają kupić tylko to, co jest na liście, ale oni to jacyś nie kumaci, czy co, i co ja z tym mam teraz zrobić, no co?

Jo wczoraj oglądał moje pomidorki, te co posiałam tutaj i oglądał, chwalił, że takie ładne i cieszył się i ja też, do czasu, jak zobaczyłam, że Jo zagotował sobie wodę w czajniku, no myślę chce herbaty, ale nic nie mówi tylko patrzy na parapet więc niech patrzy i wyszłam sobie do siebie, ale coś mnie zaniepokoiło i poszłam zobaczyć, co Jo robi i właśnie jak weszłam do kuchni to kończył podlewanie tym wrzątkiem moich pomidorków... .......... oooo nieeee moje pomidorki, pytam Jo dlaczego wlał im gorąca wodę, a On tłumaczył, że chciał tylko podlać, bo miały sucho, no i po pomidorkach, czasami coś mi właśnie takiego potrafi odpalić, że nie wiem czy się śmiać, czy płakać, ale wiem, że to choroba i nic nie poradzę na to.

Ale wiecie co, tu na prawdę można odpocząć, no jak sanatorium jakieś, dobrze, że tu przyjechałam, klimat sobie zmieniłam, od mężusia odpoczęłam hihi za wnukami się stęskniłam no to mogę już wracać hihi


  PRZEJDŹ NA FORUM