Ewo mam nadzieję, że w następnej pięciolatce dorobię się i wędzarni, bo pomału nam się przejadają szyneczki z szynkowara....
Aniu ja w ranach eksperymentu wsadziłam jedne tulipanki na części ogrodowej i zobaczę, czy kwiatu się dochowam..... Jak na razie to rosną, jeszcze nornica ich nie znalazła.....
Dziś troszkę gorzej się czułam, więc mimo urodzin pierworodnego zostaliśmy w domu z miłymi małymi gośćmi na głowie. Wyszłam troszkę na ogród w towarzystwie męża, szpadla i dziabki.... Przesadziliśmy daglezję (ostatni raz!!!), uprzednio niwelując górkę ziemi, którą zaadoptował Yogin...
Mąż wykopał kilka wystających korzeni samosiejek wiśni i na szóstej złamał szpadel Dzieci szybko pognały po następny, lecz w trosce o jutrzejsze sadzenie róż, daliśmy spokój z karczowaniem...... Ja troszkę pograbiłam, oznaczyliśmy palikami nasadzenia krzewów pod płotem i róż. Marzy mi się Zuzi płot.... Koncepcje co chwilę inne i głowa pęka... Muszę jutro na spokojnie to wszystko ogarnąć przed sadzeniem. Mąż będzie musiał jutro wodę na ogród odkręcić, żebym mogła różycom podlać.
Dla moich miłych gości sesja z diamentami.... Wczorajszy, deszczowy dzień, który tak bardzo popsuł mi szyki, pokazał diamenty na wschodzących łubinach.... Przyznaję się bez bicia.... jeśli widzicie tu artystyczne fotki, to aparat trzyma mój mąż.
|