| Rozmowy przy kawie (10) |
| Dzień dobry. Przepraszam, ale muszę wziąć w obronę skrytoczytaczy, wszystkich, bez wyjątku. Naszych czy nie naszych. Bez urazy do nikogo, ale muszę powiedzieć co czuje w związku z tym. To, że ktoś lubi czytać książki nie oznacza zaraz, że ma się brać za ich pisanie. Bardzo bym prosiła, aby nie posądzać nikogo o złe intencje, bo to już jedynie nasz własny osąd, który prawdą może być tylko trzecią góralską, czyli żadną. Przepraszam, ale nie powinno Was to w ogóle obchodzić, dlaczego ktoś wchodzi a nie pisze. I nie powinno się snuć domysłów. Nie każdy ma ochotę się ujawniać, z bardzo różnych powodów, z których tłumaczyć się wcale nie musi. I trzeba to uszanować. Rozumiem to. Dla mnie osobiście jest nie w porządku takie wywoływanie, jak do tablicy osób po nicku, bez względu na to, co przeskrobał i jaka jest tego przyczyna. Rozumiem, że moderatorzy mają możliwości i widzą kto wchodzi, ale przesada jest niewskazana zawsze i wszędzie. Może zacznę czytać wylogowana, wtedy nikt mnie o nic nie posądzi. Doprawdy, źle się z tym czuję, wiedząc, że ktoś patrzy czy jestem czy nie i być może ocenia, jako źle wychowaną lub niekulturalną, co nie jest moim wymysłem, tylko z tym się spotkałam, kiedyś podczas luźnych czyichś rozmów. Nazwałabym to nawet lekkim nadużyciem władzy. Niech sobie tylko czytają i już. Nie ma sensu dopisywać do tego własnych "widzimisię". Sama nie jestem osobą rozgadaną. Często czytam i się nie przywitam. Brak mi kultury? Widzę to zupełnie inaczej. Piszę o tym, bo często ta sprawa pojawiała się w tematach a ja się z tym nie zgadzałam. Tym razem postanowiłam wypowiedzieć swoje zdanie. Często piszę i nikt tego nie zauważy. I co? I nic, kompletnie nic. Mam usiąść jak osioł w Shreku i zapłakać, że nikt mnie nie kocha? Sama straciłam kontakt z kimś z FO z tego powodu, że usunęłam konto. Nie mam jednak pretensji, że do mnie nie zagląda i nie pisze. Być może przychodzi, poczyta i wychodzi. Cóż z tego... Skoro wpada, to jeszcze pamięta. Nie powinnam oceniać tej osoby i tego nie zrobię. Bo te nasze perspektywy i "widzimisia", potrafią nam samym utrudniać życie i to bardzo. Może się narażę wypowiadaniem swojego zdania, które, jak zdążyłam zauważyć, ale ponoć tu nie FO, więc zaryzykuję. Co najwyżej nikt się więcej do mnie nie odezwie, ale zapewne już wiecie, że się tym nie przejmuję. Mamy tu wolne forum, czy może jednak nie do końca? Czasami mam wrażenie, że nie do końca, ale to są moje odczucia. |